Objawienia Matki Bożej w San Sebastian de Garabandal

Wszystkie Objawienia Maryjne opierają się na określonych zasadach, z których najważniejsza to umiejscowienie ich w kontekście wydarzeń biblijnych, na które Bóg pragnie zwrócić naszą uwagę. Dzięki tym Objawieniom Pismo Święte staje się żywe, a my zyskujemy możliwość spojrzenia na nie z nowej perspektywy. Objawienia Maryjne mają na celu przypomnienie nam o niezmiennych zasadach odnoszących się do zbawienia człowieka i umożliwienie ich głębszego zrozumienia.
Ponadto, każde z Objawień ma charakter napominający, by doprowadzić człowieka do nawrócenia, porzucenia grzechu i przygotowania do spotkania z Bogiem. Moment śmierci jest uwolnieniem duszy, jednak to stopień jej oczyszczenia za życia decyduje o jej dalszym losie. Jeśli człowiek stanie się święty na tym świecie, jego dusza trafi bezpośrednio do Raju. Jeśli jednak nie zdąży oczyścić się z grzechu, bramy Raju pozostaną dla niego zamknięte.
Celem Objawień Maryjnych jest zatem doprowadzenie człowieka do zejścia z drogi grzechu, który stanowił dla niego niejako narzędzie nauki. Warto podkreślić, że przyswojenie nauki o rozróżnianiu dobra od zła wyraża się w odstąpieniu od grzechu. Bóg mógł stworzyć człowieka idealnego od samego początku, jednak nie uczynił tego, ponieważ miało to głęboki cel. Człowiek idealny od pierwszych dni istnienia byłby sztucznym tworem, a ponadto wszyscy byliby tacy sami. Wolna wola człowieka gwarantuje jego autentyczność oraz różnorodność, a zarazem wskazuje, że do ideału człowiek musi dojść samodzielnie. Aby mu to ułatwić, Bóg dał mu Pismo Święte oraz Objawienia Maryjne, które stanowią drogowskaz prowadzący do zbawienia. O grzechu można się uczyć nie tylko przez unikanie go, co świadczy o przyswojeniu nauki, ale także poprzez przyjęcie go na siebie, bez pragnienia zemsty. Poznając jego skutki na własnym ciele, nauką staje się przebaczenie i niedopuszczanie do popełniania tych samych błędów wobec innych. Wiara w Boga powinna budzić w nas pragnienie zgłębiania zasad i spraw Nieba, ponieważ tylko dzięki ich zrozumieniu możemy świadomie i prawdziwie pełnić Wolę Bożą.
Wszystko, co jest związane z Objawieniami Maryjnymi, nie jest przypadkowe i ma jakieś znaczenie. Objawienia są idealnie skrojoną scenerią nawiązującą do biblijnych wydarzeń. Aby odczytać ich przesłanie, musimy skupić się na takich aspektach jak: miejsce Objawień, jego nazwa, wydarzenia, które miały i mają tam miejsce, przebieg samych Objawień, treść Orędzi przekazanych przez Matkę Bożą, a także na siłach natury, które służą jako sposób komunikowania się Boga z człowiekiem.
Istotną rolę w czasie Objawień oraz po nich pełnią widzący, którzy, oprócz bycia pośrednikami między ludźmi a Bogiem, odgrywają także rolę bohaterów biblijnych. Przy interpretacji Objawień należy przyglądać się ich życiu oraz śmierci, pamiętając, że biblijne wydarzenia rozciągały się w czasie. Objawienia, które miały miejsce przed wieloma laty, mogą być zatem nadal odczytywane, co stanowi dowód na ich prawdziwość także dzisiaj.
Objawienia w San Sebastián de Garabandal zawierają wszystkie powyższe aspekty, które, jak się przekonamy, tworzą jedno spójne przesłanie, mające ścisły związek z Pismem Świętym. Zacznijmy nasze rozważania od nazwy miejsca, w którym miały miejsce Objawienia, czyli od San Sebastián de Garabandal.
Znaczenie nazwy San Sebastian de Garabandal
W pobliżu San Sebastián de Garabandal znajdują się miejscowości o podobnych nazwach, dlatego ważne jest, aby używać pełnej nazwy miejsca Objawień. Ponadto, jak się przekonamy, pierwszy człon tej nazwy stanowi kluczową informację, która pomoże nam w pełni zrozumieć przesłanie.
Zacznijmy nasze rozważania od San Sebastián, co w tłumaczeniu na język polski oznacza Świętego Sebastiana, męczennika, który zginął za wiarę. Sebastian był dowódcą przybocznej straży cesarza Dioklecjana, który rozpętał prześladowania chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim. Święty Sebastian wspierał duchowo skazanych na męczeństwo, a także oskarżył cesarza o okrucieństwo, za co został skazany na śmierć. Został przywiązany do drzewa i przeszyty strzałami. Jednak z relacji zawartych w kronikach wynika, że przeżył. Błędnie uznano go za zmarłego i pozostawiono przywiązanego do drzewa.
Gdy Święta Irena z Rzymu chciała pogrzebać ciało, zauważyła oznaki życia i postanowiła zaopiekować się Sebastianem. Po odzyskaniu zdrowia, Święty Sebastian udał się ponownie do cesarza, oskarżając go o okrucieństwo. W odpowiedzi cesarz, w przypływie gniewu, kazał go bić pałkami, aby mieć pewność, że tym razem na pewno zginie. Całe to wydarzenie miało miejsce w III wieku, około 288 roku.
Święty Sebastian nie zważał na fakt, że cesarz Dioklecjan pełnił najwyższą władzę w Cesarstwie Rzymskim, udowadniając tym samym, że na ziemi nie ma człowieka, którego nie obowiązywałoby Prawo Boże. Jego postawa była dowodem męstwa i oddania Bogu.
Atrybuty Świętego Sebastiana, które będą ważne w naszych dalszych rozważaniach, to: odwaga w napominaniu, niezależnie od osoby, oraz odporność na wszelkiego rodzaju broń posiadającą grot. Przejdźmy teraz do drugiego członu nazwy miejscowości. Garabandal pochodzi od baskijskiego słowa gara, które oznacza: wysoki, wielki, szczyt, oraz Vándalo, pochodzącego od słowa bandal (lub bandálico), które tłumaczy się jako wandal. Słowo Vándalico odnosi się do rzeki Vendul przepływającej przez Garabandal.
Wandalami nazywano lud germański, który najechał Cesarstwo Rzymskie i stworzył królestwo w Afryce Północnej. Wojska wandali stacjonowały w pobliżu Garabandal, dlatego przypuszcza się, że nazwa rzeki pochodzi właśnie od tego ludu. Wojska wandali siały ogromne spustoszenie, stąd określenie „wandal” zaczęło oznaczać osobę, która sieje zniszczenie lub dopuszcza się wandalizmu.
Na pierwszy rzut oka tłumaczenie Garabandal jako „wielki wandal siejący spustoszenie” może wydawać się abstrakcyjne i niepasujące do Objawień Matki Bożej. Jednak, jak się przekonamy, jest to w pełni trafne tłumaczenie. W kolejnym rozdziale dowiemy się, że pełna nazwa San Sebastián de Garabandal oznacza wojsko wielkich wandali dowodzonych przez Świętego Sebastiana.
Przejdźmy teraz do samego miejsca Objawień.
Miejsce Objawień Matki Bożej
San Sebastián de Garabandal to małe hiszpańskie miasteczko, położone wśród gór Kantabryjskich, na wysokości około 500 m n.p.m. W czasie Objawień liczyło ono około 300 mieszkańców, którzy zajmowali się głównie uprawą ziemi i hodowlą zwierząt na własne potrzeby. Miasteczko było ciche, bardzo religijne i niemal całkowicie odizolowane od reszty świata. Aby dotrzeć do najbliższej miejscowości, trzeba było pokonać około 5 kilometrów przez błotniste i kamieniste drogi, które nie były oświetlone.
W miasteczku znajduje się kościół pod wezwaniem Świętego Sebastiana, do którego co niedzielę z pobliskiego Cosío przyjeżdżał ksiądz Valentín Marichalar. Spójrzmy teraz na zdjęcie satelitarne San Sebastián de Garabandal, ponieważ to ono zawiera klucz do zrozumienia przesłania płynącego z Objawień Matki Bożej.

Na powyższym zdjęciu widzimy, że dominującą część krajobrazu San Sebastián de Garabandal stanowią góry, których szczyty wyłaniają się, jakby z płaskiej, zielonkawej powierzchni błota. Teraz przyjrzyjmy się zdjęciu obok i porównajmy je razem. Jak widać, podobieństwo między dwoma powyższymi zdjęciami jest uderzające. „Krokodyle” doskonale wpisują się w znaczenie nazwy San Sebastián de Garabandal, która oznacza „Wielkich Wandali Świętego Sebastiana”. Kamienne krokodyle, wychodzące z wody, tkwią, jakby w zielonkawym błocie, przez co widoczne są tylko ich grzbiety. W miarę jak poziom błota opada, a my przesuwamy się w stronę lądu, krokodyle stają się coraz bardziej widoczne.
Spróbujmy teraz odczytać przesłanie związane z Objawieniami Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal, które płynie z powyższego obrazu.

Przesłanie odnoszące się do krokodyli
- 1. Położenie San Sebastián de Garabandal.
- 2. Krokodyl różańcowy pierwszy.
- 3. Krokodyl różańcowy drugi.
- 4. Oblicze Cheruba należące do krokodyla różańcowego trzeciego, oznaczonego numerem 5.
- 5.Krokodyl różańcowy trzeci.
- 6. Oblicze Cheruba należące do krokodyla różańcowego czwartego, oznaczonego numerem 7.
- 7. Krokodyl różańcowy czwarty.
- 8. Aligator próbujący dostać się do Drzewa Życia.
- 9. Aligator ziejący ogniem próbujący dostać się do Drzewa Życia.
- 10. Oblicze Cheruba odpowiadające krokodylowi różańcowemu pierwszemu, oznaczonego numerem 2.
- 11. Oblicze Cheruba odpowiadające krokodylowi różańcowemu drugiemu, oznaczonego numerem 3.

Na powyższym zdjęciu widzimy ponumerowane kluczowe elementy, które posłużą nam do interpretacji przesłania. Zacznijmy nasze rozważania od elementu oznaczonego numerem 1, gdzie znajduje się San Sebastián de Garabandal. Na zdjęciu satelitarnym dostrzegamy, że miasteczko (1) otoczone jest potężnymi masywami górskimi (2)(3), które przypominają grzbiety dwóch wielkich krokodyli różańcowych.
W miejscach, gdzie masywy (2)(3) nie łączą się ze sobą ściśle, widzimy dwa newralgiczne punkty, przez które mogłyby się wślizgnąć niepożądane osobniki – aligatory (8)(9). Jednak w tych miejscach dostrzegamy jeszcze dwa inne krokodyle (7)(5), które niejako zamykają pierścień wokół San Sebastián de Garabandal (1) i Drzewa Życia, symbolizującego Matkę Bożą.
Cztery krokodyle (2)(3)(5)(7) to tak zwane krokodyle różańcowe, które należą do największych współczesnych gadów żyjących na Ziemi. Te cztery krokodyle różańcowe symbolizują cztery Cheruby, o których mowa w Piśmie Świętym. Kiedy prorok Ezechiel widzi Orszak Boży, jest on prowadzony przez cztery Cheruby, które strzegą dostępu do Drzewa Życia. Obraz ten nawiązuje do Księgi Rodzaju, w której po grzechu Adama i Ewy Bóg zamyka dostęp do Drzewa Życia, ustawiając wokół niego Cheruby z ognistymi mieczami, aż dusze ludzkie przyswoją naukę rozróżniania dobra od zła.
Dodatkowo, na powyższym zdjęciu widzimy dwa aligatory z otwartymi paszczami (8)(9), z których jeden wygląda jakby zionął ogniem (9). Zatem cztery Cheruby nawiązujące do czterech różańcowych krokodyli strzegą dostępu do Drzewa Życia, przed dwoma grzesznymi aligatorami, które mogłyby zagrażać mieszkańcom i pielgrzymom przybywającym do San Sebastián de Garabandal.




Przesłanie płynące z tego obrazu odnosi się do odmawiania Różańca. Jeśli będziemy codziennie modlić się na Różańcu, cztery krokodyle różańcowe będą nas wspierać, by zło nie mogło nam wyrządzić krzywdy. Matka Boża, która objawiła się w San Sebastián de Garabandal, symbolizuje Drzewo Życia, którego owocem jest dzieciątko Jezus trzymane przez Nią na rękach. Do tego Drzewa dostępu bronią cztery Cheruby. Chodzi o to, by grzesznik nie mógł zerwać Owocu Życia, ponieważ wtedy żyłby na wieki. Jak widać, żaden grzesznik nie może wejść do Raju, ponieważ grzech mógłby się w nim rozprzestrzenić.
Przy każdej głowie krokodyla różańcowego możemy zobaczyć oblicze danego Cheruba. Tak krokodylowi (2) odpowiada oblicze (10), krokodylowi (3) oblicze (11), krokodylowi (5) oblicze (4), a krokodylowi (7) oblicze (6).
W wizji Ezechiela, o której czytamy w Piśmie Świętym, cztery Cheruby miały po cztery oblicza, reprezentujące najdzielniejsze istoty na ziemi. Ma to wskazywać, że nikt i nic nie jest w stanie stawić im czoła. Cztery oblicza widoczne na zdjęciu satelitarnym odpowiadają właśnie tym Cherubom z wizji Ezechiela, które starał się opisać na podstawie znanych mu istot ziemskich. Widzimy, jak piękny i jednocześnie pełen grozy jest ten obraz. Aligatory różnią się od krokodyli kształtem paszczy. Paszcza aligatora jest krótsza i szeroka, przypominająca literę U, podczas gdy paszcza krokodyla jest węższa i dłuższa, przyjmująca kształt litery V. Ponadto głowa aligatora jest szersza i bardziej zaokrąglona w porównaniu do trójkątnej, węższej czaszki krokodyla. Jak widać, powyższy opis zgadza się z obrazem widocznym na zdjęciu satelitarnym.
Aligatory ziejące ogniem symbolizują grzeszników, którzy nie mają dostępu do Drzewa Życia, strzeżonego przez krokodyle różańcowe. Krokodyle różańcowe to największe współczesne gady, co oznacza, że nikt ani nic nie jest w stanie ich pokonać — nawiązując w ten sposób do Cherubów. Krokodyle różańcowe, związane z górami Kantabrii, są niezwykle wrażliwe na wszelkie hałasy, które symbolizują grzech. Reagują na każdy grzech, ponieważ mają strzec dostępu do Drzewa Życia i wykonują tym samym Wolę Bożą.
Warto przytoczyć pewne wydarzenie z okresu II wojny światowej, kiedy to podczas ofensywy wojsk alianckich przeciwko wojskom japońskim u wybrzeży Birmy, japońscy żołnierze zostali zmuszeni do wycofania się na podmokłe tereny, gdzie przez trzy tygodnie odmawiali kapitulacji. W nocy 19 lutego 1945 roku krokodyle różańcowe zaatakowały i zagryzły niemal wszystkich japońskich żołnierzy, rozdrażnione hałasem strzelaniny. Żołnierze japońscy byli w tym przypadku niczym aligatory ziejące ogniem.
San Sebastián de Garabandal, jeszcze przed Objawieniami Matki Bożej, było niezwykle pobożnym miasteczkiem. Codziennie odmawiano tam Różaniec, a mieszkańcy żyli w spokoju, chronieni przez „niebiańskich wysłanników”, do których nawiązują krokodyle różańcowe.
Patrząc na wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich latach w San Sebastián de Garabandal, dostrzegamy, że tereny gór kantabryjskich zostały mocno dotknięte pożarami. Każdy, kto odwiedził te okolice, mógł zobaczyć ogromne połacie wypalonych lasów, z których pozostały jedynie czarne kikuty. Na zdjęciu obok widzimy mapę pożarów, które niedawno trawiły Hiszpanię. Kolorem czerwonym zaznaczone są obszary, gdzie intensywność pożarów była najwyższa, a znajdują się one dokładnie w Górach Kantabryjskich, w których leży San Sebastián de Garabandal. Warto zaznaczyć, że mimo licznych pożarów, żaden z domów mieszkańców San Sebastián de Garabandal nie ucierpiał. Ogień trawił okoliczne lasy i pola, dochodząc aż do Los Pinos, miejsca, w którym Objawiła się Matka Boża. Jednak w cudowny sposób, gdy wydawało się, że sosnowy lasek jest już stracony, ogień został ugaszony.

Przesłanie płynące z Objawień w San Sebastián de Garabandal nie kończy się jedynie na krokodylach różańcowych. To właśnie dzięki nim jesteśmy prowadzeni ku Księdze Hioba. Mówiąc o tej Księdze, mamy do czynienia ze zwątpieniem w dobro Boga, co jest doświadczeniem, które przeżyły widzące. O tym jednak opowiemy nieco później. Na razie przytoczmy fragment Księgi Hioba, który odnosi się do krokodyli ziejących ogniem. W zależności od przekładu Księgi Hioba, mowa jest o krokodylach, aligatorach, a niekiedy nawet o lewiatanach – potworach utożsamianych z bestiami ziejącymi ogniem. Dla większej przejrzystości, pod wersetami odnoszącymi się do Objawień Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal, zamieszczony zostanie komentarz porównujący je z Księgą Hioba.
Hi 40,25-32
- 40,25. „Czy krokodyla chwycisz na wędkę
lub sznurem wyciągniesz mu język, - 40,26. czy przeciągniesz mu powróz przez nozdrza,
a szczękę hakiem przewiercisz? - 40,27. Może cię poprosi o łaskę?
czy powie ci dobre słowo? - 40,28. Czy zawrze z tobą przymierze,
czy wciągniesz go na stałe do służby? - 40,29. Czy pobawisz się nim jak z wróblem,
czy zwiążesz go dla swych córek?
Podczas Objawień Matki Bożej, objawieniom towarzyszył piękny śpiew ptaków, co bezpośrednio nawiązuje do powyższego wersetu. Co więcej, w powyższych wersetach mowa jest o związaniu krokodyla dla swoich córek, a córkami Matki Bożej były właśnie widzące. Kiedy podczas Objawień dziewczynki odmawiały Różaniec, ludzie stojący wokół mogli usłyszeć, jak dodawały do modlitwy „Zdrowaś Maryjo” sekwencję „nasza Matko”. Warto również zauważyć, że wśród zgromadzonych uczestników objawień z pewnością byli grzesznicy. Jednak dzięki odmawianiu Różańca, jakby „związana” została paszcza krokodyli różańcowych, które miały za zadanie nie dopuszczać żadnych grzeszników do Drzewa Życia.
Choć mówimy tu o obrazach symbolicznych, to należy wyciągnąć z nich wnioski, które służą naszemu zbawieniu. Jednym z takich wniosków jest obecność Matki Bożej w naszym życiu. Odmawiając Różaniec, tworzymy Jej obraz w naszych umysłach, wypędzamy z siebie zło i tym samym unikamy kary za nasze grzechy. Ponadto, nosząc Matkę Bożą w sercu poprzez modlitwę różańcową, jesteśmy chronieni przed wszelkim złem.
- 40,30. Czy towarzysze go sprzedadzą,
podzielą go między kupców? - 40,31. Czy przebijesz mu skórę harpunem,
głowę mu dzidą przeszyjesz?
Powyższy werset odnosi się bezpośrednio do Świętego Sebastiana, którego strzały z łuku nie były w stanie zabić, jakby był chroniony pancerzem przypominającym skórę krokodyla. Wydaje się, że Święty Sebastian, będący dowódcą wojsk rzymskich, stał się również dowódcą wojsk Bożych – wielkich wandali, czyli krokodyli różańcowych. Na zdjęciu satelitarnym, oprócz czterech Cherubów, które omawialiśmy wcześniej, spod powierzchni zielonkawego błota wystają liczne grzbiety „krokodyli”, które rozciągają się na całym północnym wybrzeżu Hiszpanii. Obraz ten wskazuje na rolę, jaką San Sebastián de Garabandal ma odegrać – miasteczko to ma stać się przykładem dla innych części świata, prowadząc do nawrócenia i wiary w Boga.
Mieszkańcy terenów wokół San Sebastián de Garabandal, widząc, że miasteczko to ocalało przed niszczycielskim ogniem, mają uwierzyć w Boga i naśladować jego mieszkańców, którzy są wierni Bogu, odwiedzają Najświętszy Sakrament i odmawiają Różaniec. Dzięki temu zyskują ochronę „krokodyli różańcowych” przed ziejącymi ogniem aligatorami. Ten obraz bezpośrednio nawiązuje do Księgi Jonasza, o której szerzej będziemy mówić w kolejnych rozdziałach. Gdy Jonasz został wyrzucony za burtę statku, sztorm, który zagrażał innym pasażerom, ustał, co sprawiło, że uwierzyli oni w Boga i nawrócili się z drogi grzechu.
Patrząc na zdjęcie satelitarne, dostrzegamy również, że krokodyle i aligatory mają podziurkowaną skorupę, jakby były ostrzelane strzałami z łuków lub przebite dzidami czy harpunami. Mimo to, one wciąż żyją, co nawiązuje do powyższego wersetu.
- 40,32. Odważ się rękę nań włożyć,
pamiętaj, nie wrócisz do walki”.
- Hi 41,1-26
- 41,1. „Zawiedzie twoja nadzieja,
bo już sam jego widok przeraża, bo - 41,2. kto się ośmieli go zbudzić?
Któż mu wystąpi naprzeciw? - 41,3. Kto się odważy go dotknąć bezkarnie? –
Nikt zgoła pod całym niebem. - 41,4. Głosu jego nie zdołam przemilczeć,
o sile wiem – niezrównana. - 41,5. Czy odchyli kto brzeg pancerza
i podejdzie z podwójnym wędzidłem? - 41,6. Czy otworzy mu paszczy podwoje? –
Strasznie jest spojrzeć mu w zęby. - 41,7. Grzbiet ma jak płyty u tarczy,
spojone jakby pieczęcią. - 41,8. Mocno ze sobą złączone,
powietrze nawet nie przejdzie. - 41,9. Tak jedna przylega do drugiej,
że nie można rozluźnić połączeń. - 41,10. Jego kichanie olśniewa blaskiem,
oczy – jak powieki zorzy: - 41,11. z ust mu płomienie buchają,
sypią się iskry ogniste.
Powyższy werset nawiązuje do aligatora ziejącego ogniem. Gdy aligator wychodzi na ląd, głęboko oddycha, a z jego pyska wydobywa się gorąca para, przypominająca buchający ogień i dym unoszący się z jego nozdrzy.
- 41,12. Dym wydobywa się z nozdrzy,
jak z kotła pełnego wrzątku. - 41,13. Oddechem rozpala węgle,
z paszczy tryska mu ogień. - 41,14. W szyi się kryje jego potęga,
przed nim skacząc biegnie przestrach, - 41,15. części ciała spojone,
jakby ulane, nieporuszone. - 41,16. Serce ma twarde jak skała,
jak dolny kamień młyński. - 41,17. Gdy wstaje, mocno drżą ze strachu
i przerażeni tracą przytomność. - 41,18. Bo cięcie mieczem bez skutku,
jak dzida, strzała czy oszczep. - 41,19. Dla niego żelazo – to plewy,
brąz – niby drzewo zbutwiałe. - 41,20. Nie płoszy go strzała z łuku,
kamień z procy jest źdźbłem dla niego. - 41,21. Dla niego źdźbłem maczuga,
śmieje się z dzidy lecącej. - 41,22. Pod nim są ostre skorupy,
ślad jakby wału zostawia na błocie. - 41,23. Głębię wód wzburzy jak kocioł,
na wrzątek ją zdoła przemienić. - 41,24. Za nim smuga się świeci na wodzie,
topiel podobna do siwizny. - 41,25. Nie ma mu równego na ziemi,
uczyniono go nieustraszonym: - 41,26. Każde mocne zwierzę się lęka
jego, króla wszystkich stworzeń”.
Oko Boga
Objawienia w San Sebastián de Garabandal rozpoczęły się 18 czerwca 1961 roku. Przez pierwsze dni, aż do 1 lipca, dziewczynkom ukazywał się jedynie Anioł Boży, który do końca czerwca nie wypowiadał żadnych słów. Dopiero 1 lipca Anioł zabrał głos, zapowiadając przyjście Matki Bożej na następny dzień. Tego dnia przekazał również tajemnicę, która, jak się wydaje, pozostaje nieujawniona do dziś.
Do 29 lipca objawienia Anioła oraz Matki Bożej miały miejsce w miejscu zwanym „Kwadrat”, na kamienistej drodze. 29 lipca, gdy zawalił się prowizoryczny murek w kształcie kwadratu, który otaczał widzących, Matka Boża poleciła przenieść się do sosnowego lasku „Los Pinos” , gdzie od tej pory miały odbywać się dalsze objawienia.



Podczas pierwszego objawienia Matki Bożej, które miało miejsce 2 lipca 1961 roku, po obu Jej stronach pojawiły się dwa Anioły. Jednym z nich był Anioł, który wcześniej objawiał się dziewczynkom. Okazało się, że był to Archanioł Michał. Drugi Anioł, podobny do niego, pozostał bezimienny, a jego tożsamość nie została ujawniona, co do dziś budzi spekulacje. Z relacji dziewczynek wynika, że tego dnia, ponad Aniołem stojącym po lewej stronie Matki Bożej, mogły dostrzec ogromne Oko, które nazwały Okiem Boga. Na zdjęciu obok znajduje się obraz przedstawiający to widzenie, wykonany przez Izabel Daganzo według wskazówek dziewczynek.

W niektórych publikacjach możemy spotkać się z nieco innym opisem powyższej wizji, w którym Oko jest wpisane w trójkąt, otoczone płonącą kwadratową ramą. Na obrazie jednak nie dostrzegamy tych elementów. Został on namalowany, jak przekazano, według wskazówek widzących. Symbolika wielkiego Oka w trójkącie odnosi się do Namiotu Bożego, w którym znajduje się Bóg, natomiast płonący kwadrat symbolizuje Cherubów z ognistymi mieczami, strzegącymi dostępu do tego Namiotu.
Przenosząc tę symboliczną wizję Oka wpisanego w trójkąt i kwadrat na obraz przedstawiający Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus i dwoma Aniołami, można dostrzec ich wzajemną zbieżność. Matka Boża jest Namiotem Bożym z którego spogląda na nas Bóg. Przy Jej boku widzimy Cheruby, w skład których wchodzą Archanioły z różowymi skrzydłami, co w końcu nawiązuje do krokodyli różańcowych. Z kolei Jej Owocem jest Dzieciątko Jezus, które trzyma na rękach.
Wydaje się, że wizja Oka wpisanego w trójkąt i płonący kwadrat mogła zostać ukazana dziewczynkom w późniejszym czasie, jako wyjaśnienie wcześniejszej wizji Oka. Możliwe jest także, że na dzieci i autorkę obrazu wywierano presję, aby nie umieszczać tych symboli na obrazie. Kwestia ta wymaga jeszcze wyjaśnienia.
Mimo że Oko wpisane w trójkąt i kwadrat jest zgodne z interpretacją, symbolizującą Namiot Boży i Cherubów, Oko nawiązuje także do innego przesłania. Jak już wspomniano, San Sebastián de Garabandal leży wśród gór Kantabrii, które przypominają krokodyle różańcowe. Warto przyjrzeć się zdjęciu satelitarnemu tej miejscowości trochę bliżej.


San Sebastián de Garabandal leży jakby na górnej szczęce krokodyla, natomiast Los Pinos, miejsce objawień Matki Bożej, znajduje się dokładnie w miejscu prawego oka, które wraz z lewym okiem wpisane są w trójkąt. Na zdjęciu obok widzimy lewe oko krokodyla, podczas gdy prawe oko jest zasłonięte przez Matkę Bożą.
Wracając do zdjęcia satelitarnego San Sebastián de Garabandal, zauważymy, że po prawej i lewej stronie znajdują się dwie formacje górskie, które symbolizują Cheruby, co znajduje odzwierciedlenie w obrazie autorstwa Pani Izabel Daganzo. Ponadto na powyższym zdjęciu satelitarnym widać, że „paszcza krokodyla” jest podzielona na górną i dolną szczękę, przebiegającą tam drogą, która przypomina również kły krokodyla.

Oczyszczenie i droga powrotu do Raju
Konsekwencją złamania nakazu Bożego przez Adama i Ewę, było napełnienie się cielesnym grzechem, który uniemożliwiał im powrót do Raju. Zostali zamknięci w ciele, związani kajdanami grzechu. Powrót ich dusz do Raju był możliwy jedynie poprzez oczyszczenie z grzechu, a w tym procesie pomagała ciężka praca w pocie czoła, na ziemi, która stała się niesprzyjająca i pełna trudności. Aby powrócić do Raju, człowiek musi zerwać kajdany grzechu jeszcze za życia, by stać się godnym obietnicy Bożej, która wymaga od nas siły. Dusza, która nie oczyściła się za życia z grzechu, staje się zbyt słaba na wieczne życie.
Bóg dał nam Jezusa i Matkę Bożą, by pomogli nam zerwać kajdany, które wiążą naszą duszę z ciałem. Przykład synów Izraela pokazuje nam pewne zasady powrotu do Raju. Droga powrotu Izraelitów do Ziemi Obiecanej – symbolizującej Raj – wiodła przez pustynię, gdzie przez czterdzieści lat doświadczali udręk i trudów. W Egipcie pracowali ciężko, ucząc się rozróżniać dobro od zła. Jednak czterdziestoletnia wędrówka przez pustynię była dla nich próbą wiary. Ważne jest, by pamiętać, że Adam i Ewa, znając Boga osobiście, nie byli poddani próbie wiary, podczas gdy pokolenia po nich nie miały już tej samej wiedzy.
Chrzest Jezusa przez Jana w Jordanie stanowił moment, w którym zakończyła się Jego nauka o rozróżnianiu dobra i zła. Następnie, wyprowadzony przez Anioła na pustynię, przeszedł czterdziestodniową próbę wiary, którą pomyślnie zakończył, zbawiając się za życia i stając się Świętym. Jego dalsza misja, opisana w Ewangeliach, to służba Bogu, który przez Jezusa wskazuje nam drogę powrotu do Raju. Jezus, jako Święty Bóg, poświęcił się dla człowieka, by w bólu i cierpieniu ukazać nam tę drogę, stając się tym samym Mesjaszem – wyzwolicielem, który uwalnia człowieka z niewoli grzechu ciała.
Ten aspekt omówimy szerzej w kolejnych rozdziałach, szczególnie przy analizie tzw. marszów ekstatycznych w San Sebastián de Garabandal. Jezus stał się Słowem Bożym, dlatego powinniśmy patrzeć na Niego, naśladować Go, a w połączeniu z lekturą Pisma Świętego łatwiej będzie nam zrozumieć Jego naukę. Ważne jest, by pamiętać, że Jezus narodził się, by pokazać nam tę drogę, co zostało zaplanowane jeszcze w Niebie. Dzięki Objawieniu Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal, Bóg wskazuje na narzędzie, które pomoże nam łatwiej przejść drogę powrotu do Raju. Jest nim kamienna droga Calleja, która nawiązuje do praktyki odmawiania Różańca. Jeśli nasza droga będzie usiana kamieniami, czyli paciorkami Różańca, łatwiej będzie nam przejść próbę wiary, o której teraz będziemy mówić. Poprzez modlitwę Różańca, kamieniujemy Szatana, odpierając jego pokusy.
Na rysunku obok, w punkcie 2 znajduje się jabłoń, która należała do nauczyciela szkoły. Jabłoń nawiązuje do drzewa nauki rozróżniania dobra od zła. To właśnie przy tej jabłoni widzące, tuż przed pierwszym objawieniem się Anioła, zrywały jabłka. W punkcie 3 oznaczone jest miejsce zwane „kwadratem”, gdzie 18 czerwca 1961 roku po raz pierwszy dziewczynkom ukazał się Anioł, a od 2 lipca również Matka Boża. Objawienia trwały w tym miejscu, z niewielkimi wyjątkami, aż do 29 lipca 1961 roku. Punktem 4 oznaczona jest „Calleja” – kamienista droga prowadzącą od jabłoni do Los Pinos -1, lasku świerkowego, w którym Objawienia trwały od 29 lipca 1961 roku.

Jak już wcześniej wspomniano, synowie Izraela wędrowali przez pustynię przez czterdzieści lat, zanim powrócili do Ziemi Obiecanej, która symbolizowała Raj. Ta wędrówka była dla nich próbą wiary. Warto jednak podkreślić, że nikt z tego pokolenia nie przeszedł tej próby, a do Ziemi Obiecanej weszły dopiero pokolenia, które musiały na nowo przyswoić naukę rozróżniania dobra od zła. Powodem, dla którego wszyscy oblali tę próbę, było odlanie złotego cielca i oddanie mu boskiego hołdu. Pokolenie, które dopuściło się tego czynu, wyginęło, a ich następcy zaczęli naukę od nowa.
W Ziemi Obiecanej, u stóp Góry Ebal i Garizim, zostało odnowione przymierze z Bogiem, dotyczące błogosławieństw i przekleństw. Jeśli przymierze z Bogiem było łamane, na synów Izraela miały spaść z góry Ebal przekleństwa zawarte w Księdze Prawa Mojżeszowego. Jeśli jednak przymierze było wypełniane, na Izraelitów miały spłynąć z góry Garizim błogosławieństwa Boże, również zapisane w Księdze Prawa. Takie „Ziemie Obiecane” z górami Ebal i Garizim istnieją na całym świecie, w tym, jak jeszcze będziemy mówić, także w San Sebastián de Garabandal.
W przeciwieństwie do synów Izraela, Jezus Chrystus przeszedł próbę wiary i wrócił do Raju. Dlatego tak ważne jest, aby Go naśladować. Aby jednak było to możliwe, musimy poznać zasady powrotu, co wiąże się z kontemplacją Jego życia na ziemi. Jego droga powrotu stanowi dla nas instrukcję i drogowskaz. Jedną z kluczowych zasad powrotu jest czterdziestodniowa próba wiary, podczas której jesteśmy poddani pokusom Szatana. Wspomnieliśmy wcześniej, że Objawienia w San Sebastián de Garabandal są związane z Księgą Hioba, która jest trudna w interpretacji. Jednak porównując ją z tym, co zostało powiedziane w tym rozdziale, staje się ona bardziej zrozumiała. Hiob był człowiekiem, który wypełniał Prawo Boże w najmniejszych detalach, a kiedy jego nauka rozróżniania dobra od zła dobiegała końca, został wystawiony na próbę wiary przez Szatana, tak jak miało to miejsce w przypadku Jezusa Chrystusa. Choć wydaje się, że Hiob nie przeszedł tej próby, zwątpił bowiem w dobro Boga, to jak później pokażemy, miało to swój cel, a Hiob ostatecznie przeszedł próbę wiary.
Różnica między synami Izraela a Hiobem polega na tym, że synowie Izraela nie tylko wątpili w dobro Boga, ale także się Go wyrzekli. Hiob natomiast nie wyrzekł się Boga, a jedynie zwątpił w Jego dobro. Gdy Hiob dostrzegł Boga, przeprosił Go za swoje niedowiarstwo i żałował swojej postawy. Próba wiary wiąże się zawsze ze stratą tego, do czego człowiek jest najbardziej przywiązany w tym świecie. Hiob miał bogactwo, pieniądze, szacunek – można powiedzieć, że miał wszystko. Jednak podczas próby stracił to wszystko. W przeciwieństwie do niego, Jezus, wyprowadzony na pustynię, nie miał nic. Szatan nie miał czego mu zabrać, bo Jezus nie był przywiązany do dóbr tego świata. Im bardziej człowiek jest przywiązany do spraw ziemskich, tym trudniej przejść mu próbę wiary.
Hiobem zajmiemy się jeszcze w kolejnych rozdziałach, a teraz wróćmy do Objawień w San Sebastián de Garabandal. Droga, którą przeszły dziewczynki od jabłoni do lasku świerkowego, trwała 42 dni. Jabłoń symbolizuje drzewo nauki rozróżniania dobra od zła, natomiast lasek świerkowy odnosi się do Raju, w którego centrum rośnie Drzewo Życia, Matka Boża z dzieciątkiem Jezus. Jeśli odrzucimy pierwszy dzień, będący dniem grzechu, oraz ostatni, który oznacza wejście do Raju, okaże się, że droga trwała dokładnie 40 dni.
W dniu, gdy dziewczynki zjadają zakazany owoc, a potem żałują za swój grzech, kamienując Szatana za to, że nakłonił je do niego, kończą naukę rozróżniania dobra od zła. Dziewczynki rzucając kamieniami przez lewe ramię, wyobrażały sobie, że kamienują diabła. Widzimy zatem, że żal za grzech jest oznaką przyswojenia nauki o grzechu. Po tym wszystkim zaczyna się ich czterdziestodniowa droga powrotu do Raju.
Pierwsze dni Objawień były dla dziewczynek wielką udręką. Były poddawane licznym badaniom lekarskim, nie wierzono im – tak, jak nie wierzono Hiobowi. Jednak codziennie odmawiały Różaniec, który pomagał im przejść przez ten trudny czas próby. W tym czasie Szatan atakuje te miejsca, w których człowiek jest najbardziej przywiązany do tego świata. Odmawiając Różaniec każdego dnia, w chwilach, gdy poddawani jesteśmy próbom wiary, łatwiej jest przejść przez nie i nie zwątpić w Boga oraz Jego dobro. Ci, którym uda się przejść tę drogę, zbawiają się za życia, na wzór Jezusa Chrystusa, jednak tak jak On, zobowiązani są do poświęcenia się dla swoich braci, którzy są jeszcze daleko od Boga, aby pomóc im w drodze do zbawienia.
Możemy się zbawić, ale jeśli nie uczynimy nic dla innych, będziemy mieć puste ręce, a nasze dusze nie będą miały zasług, które moglibyśmy złożyć Bogu jako ofiarę. Jezus złożył ofiarę Bogu ze swojego ciała, pokazując nam drogę. To, czy będziemy mieć puste ręce przed Bogiem, zależy od naszej gotowości do pomocy innym. Im więcej duszom pomożemy się zbawić, tym pełniejsze będą nasze ręce przed Bogiem.
Ci, którzy będą mieć pełne ręce zasług, otrzymają jeszcze więcej, natomiast tym, którzy nie będą ich mieli, zostanie odebrane nawet to, co im dano. Te słowa Jezusa Chrystusa odnoszą się także do Kapłanów Bożych, którzy za swoją służbę dla Jezusa otrzymali zbawienie. Jednak samo bycie Kapłanem, jak widzimy, nie gwarantuje zbawienia. Jeśli Kapłan stanie przed Bogiem z pustymi rękami, zbawienie zostanie mu odebrane. To są słowa Jezusa, który ustanowił te zasady. Aby jednak służyć Bogu, najpierw musimy zadbać o nasze własne zbawienie. Kamienista droga nawiązuje do Różańca, który jest gradem kamieni zrzuconych przez Boga na wrogów człowieka, o czym możemy przeczytać w Księdze Jozuego. Każde odmówienie modlitwy „Zdrowaś Maryjo” jest jak kamieniowanie złego, dokładnie tak, jak uczyniły to widzące w San Sebastián de Garabandal, gdy uświadomiły sobie swój grzech. Do pustych rąk, które mamy stając przed obliczem Boga, nawiązuje jedna z rozmów Conchity z Matką Bożą, kiedy widziała Ją po raz ostatni. „Och jak się cieszę, kiedy Cię widzę! Dlaczego nie zabierzesz mnie teraz ze sobą? A Ona mi odpowiedziała: – Pamiętaj, co ci powiedziałam w dzień twojego świętego: kiedy stajesz przed Bogiem, musisz pokazać Mu ręce pełne dzieł, które wykonałaś na rzecz swoich braci i na chwałę Boga, a teraz masz je puste”. Pamiętajmy, że w dniu ostatnich Objawień Matki Bożej, Conchita miała 16 lat. Reszta jej życia to służba Bogu poprzez głoszenie Ewangelii Objawienia Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal. Dzięki tej służbie, dusze, które są jeszcze daleko od Boga, mogą poznać Boga i Jego miłość. Objawienia są inspirowane z Nieba, dlatego przedstawiają to, co zostało już powiedziane i zapisane w Piśmie Świętym, przypominając nam tym samym o Bożym planie zbawienia.
Orędzia Matki Bożej
Pierwsze Orędzie Matki Bożej zostało przekazane dziewczynkom 2 lipca 1961 roku w miejscu zwanym „kwadrat” na kamienistej drodze. Matka Boża poleciła, by Orędzie zostało upublicznione dopiero 18 października, a do tego czasu dziewczynki miały zachować jego treść w tajemnicy. Orędzie zostało zapowiedziane już 24 czerwca przez Anioła, który objawiał się dziewczynkom od 18 czerwca 1961 roku. Sposób zapowiedzi Orędzia był jednak zawoalowany, dlatego widzące nic z niego nie zrozumiały. Tego dnia Anioł ukazał się z napisem „TRZEBA… XVIII… MCMLXI”, który, jak się później okazało, oznaczał pierwsze słowo Orędzia oraz datę jego ujawnienia.
Jeśli chodzi o tajemnice, 1 lipca Anioł przekazał dziewczynkom inne przesłanie, którego nie mogły wyjawić nikomu – ani w domu, ani biskupowi, ani papieżowi – aż do momentu, gdy on sam pozwoli im o nim mówić. Wydaje się, że przeslanie to do dzisiaj nie zostało ujawnione. Anioł polecił również codzienne odmawianie Różańca, co miało pomóc dziewczynkom w dochowaniu tajemnicy. Dziewczynki były kilkakrotnie poddawane próbie milczenia, której przejście mogło być utrudnione przez działanie Szatana. Jednak dzięki odmawianiu Różańca, nie miał on do nich dostępu. Przypomnijmy, że dziewczynki musiały przejść czteromiesięczną próbę milczenia dotyczącą pierwszego Orędzia Matki Bożej, a także jakiejś tajemnicy, która być może nigdy nie zostanie ujawniona.
W poprzednim rozdziale omawialiśmy próbę wiary, a jak widzimy, takich prób jest w naszym życiu więcej. W Księdze Hioba możemy przeczytać, że to Szatan przeprowadził próbę wiary Hioba, i to on jest odpowiedzialny za przeprowadzanie wszelkich prób, którym jesteśmy poddawani. Hiob nauczył się rozróżniać dobro od zła, i wtedy Bóg nakazał Szatanowi, aby zwrócił uwagę na Hioba. Próba jest zatem nieunikniona, jednak aby ją przejść, mamy pomoc Matki Bożej. Kiedy odmawiamy Różaniec, nie dopuszczamy do siebie zła, dzięki czemu nie może ono zasiewać w nas buntu wobec Boga.
Ważne jest jednak, w jaki sposób modlimy się na Różańcu. Modlitwa tylko ustami nie wystarczy – musi to być modlitwa sercem, z pełnym zaangażowaniem naszego umysłu. W modlitwie „Ojcze Nasz” prosimy, by Bóg nie wodził nas na pokuszenie, ale by nas wybawił od złego. Ten fragment jest kluczowy, ponieważ to właśnie Matka Boża i odmawianie Różańca pomagają nam wybawić się od zła. Świat jest pełen pokus – w telewizji, gazetach, na ulicach. Jeśli pokusy te zostaną wzmocnione przez Szatana, jak miało to miejsce w przypadku Adama i Ewy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że się im poddamy.
Bóg stworzył ten świat razem z pokusami, które czyhają na człowieka na każdym kroku. Pokusa jest zatem częścią Bożego planu. Przecież to Bóg stworzył drzewo poznania dobra i zła, a więc stworzył pokusę, która zwiodła Adama i Ewę. Wszystko to miało na celu uczynienie człowieka podobnym do Boga, w sensie rozróżniania dobra od zła, aby człowiek mógł posiadać życie wieczne. Matka Boża oraz Anioł polecili dziewczynkom, by zachowały w tajemnicy treść przesłań, dlatego, gdyby Szatanowi udało się doprowadzić do złamania tego zakazu, okazałoby się, że dziewczynki były nieposłuszne. W tym momencie pojawia się pytanie, jak Szatan mógłby do tego doprowadzić? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy zrozumieć, że Szatan atakuje nas tam, gdzie jesteśmy najbardziej przywiązani do tego świata. Jeśli na przykład jesteśmy przywiązani do bogactwa, Szatan sprawi, że je stracimy, co ma na celu wywołanie w nas zwątpienia w dobro Boga. Z Księgi Hioba wynika, że Szatan atakuje jedynie tych, którzy mają mocną wiarę w Boga. Gdyby dziewczynki były przywiązane do posłuchu i akceptacji wśród swoich rówieśników, Szatan odebrałby im ten posłuch – dokładnie tak, jak zrobił to z Hiobem, który tracąc szacunek ludzi, zaczął wątpić w dobro Boga.
Gdy Hiob stracił majątek, nie miało to aż tak wielkiego wpływu na jego wiarę, pogodził się ze stratą mówiąc: „Nagi przyszedłem na ten świat i nagi go opuszczę”. Natomiast to co złamało Hioba, to brak bycia w centrum. Hiob miał wielki posłuch wśród ludzi i to było dla niego najważniejsze. Kiedy Szatan odebrał mu tę pozycję, złamał jego wiarę w dobro Boga. Należy tutaj podkreślić, że bycie w centrum uwagi często idzie w parze z pychą. Właśnie ta pycha sprawia, że człowiek staje się zależny od opinii innych, a utrata tej pozycji może być jednym z najcięższych ataków, jakie Szatan może przeprowadzić. Wróćmy teraz do pierwszego Orędzia, które zostało wygłoszone 18 października 1961 roku. Zacytujmy słowa Matki Bożej zapisane przez Conchitę w swoim dzienniczku:
„Dziewica, ciągle się uśmiechając, pierwsze, co nam powiedziała, to: „Wiecie, co oznaczał napis trzymany na dole przez anioła?”. A my jednocześnie zawołałyśmy: „Nie, nie wiemy”. „Otóż chciał wam zakomunikować orędzie. Ja wam je przekażę, abyście 18 października wypowiedziały je publicznie”. I powiedziała: „Trzeba czynić wiele ofiar, wiele pokuty, nawiedzać Najświętszy Sakrament, ale najpierw musimy być bardzo dobrzy. A jeśli tacy nie będziemy, spotka nas kara. Czara już się napełnia i jeśli się nie zmienimy, przyjdzie na nas bardzo wielka kara.” Odczytanie powyższego Orędzia miało odbyć się zgodnie z instrukcją Matki Bożej, która poleciła, aby treść Orędzia została przekazana księdzu Valentínowi i odczytana przez niego przed Kościołem pw. Świętego Sebastiana, tak aby wszyscy zebrani mogli usłyszeć jego treść. Gdy ks. Valentín otrzymał Orędzie, wyraził obawę, że jego treść nie spodoba się ludziom. Zdecydował więc, że nie przeczyta go publicznie. Co więcej, zakazał odczytania Orędzia przed Kościołem i polecił, aby wierni udali się do lasku świerkowego, gdzie to dziewczynki miały je odczytać.
Ksiądz Valentín wykazał się w tym przypadku nieposłuszeństwem wobec Matki Bożej, kierując się niezrozumieniem całej sytuacji oraz obawą przed osądem ludzi i hierarchów Kościoła, którzy w tym dniu byli obecni w San Sebastián de Garabandal. To, co myśleli o nim inni, miało dla niego większe znaczenie niż wypełnienie Woli Boga, którą Matka Boża mu przekazała. Ostatecznie, dziewczynki, wraz z zebranymi ludźmi, udały się do „Los Pinos”, gdzie, pomimo początkowych trudności, odczytały Orędzie. Całe to wydarzenie związane z odczytaniem Orędzia przez kapłana przed Kościołem, w którym znajduje się Tabernakulum symbolizującym Arkę Przymierza, prowadzi nas do Starego Testamentu i Księgi Jozuego. Jozue, posłany przez Boga, miał za zadanie odczytanie Księgi Prawa Mojżeszowego w obecności synów Izraela oraz wszystkich, którzy z nimi byli, przy Arce Przymierza w Sychem. To miejsce, Sychem, ma swoje duchowe odniesienie do San Sebastián de Garabandal, gdzie Matka Boża objawiła się dziewczynkom.
W Starym Testamencie Księga Prawa miała być odczytana u stóp Góry Ebal i Garizim, które miały strzec wypełniania przymierza z Bogiem. Jeśli przymierze z Bogiem zostałoby złamane, z Góry Ebal miały się posypać na synów Izraela przekleństwa. Natomiast gdyby przymierze z Bogiem było wypełniane, z Góry Garizim miały spłynąć na nich błogosławieństwa.
Te góry stanowiły duchowy punkt odniesienia i przypomnienie dla narodu Izraela o warunkach przymierza z Bogiem. W San Sebastián de Garabandal, tak jak w Sychem, chodzi o przypomnienie ludziom, że wypełnianie Bożych przykazań przynosi błogosławieństwa, a ich łamanie prowadzi do przekleństw. Orędzie Matki Bożej jest zatem swoistą Księgą Prawa, której treść można streścić w kilku kluczowych punktach. Wskazuje ona na to, że kielich niegodziwości się wypełnia, a jeśli ludzie nie nawrócą się i nie poprawią swojego postępowania, spadnie na nich kara związana z przekleństwem. Księga Prawa Mojżeszowego składa się z dziesięciu głównych punktów, z których pierwsze dwa nawołują do pokuty i poprawy, aby uniknąć nadchodzącej kary. Trzeci punkt zapowiada cud, który ma pomóc ludziom uwierzyć, co ma prowadzić do ich poprawy i żalu za grzechy.
Natomiast siedem ostatnich punktów odnosi się do konsekwencji, które spotkają tych, którzy nie skorzystają z Bożego wezwania do nawrócenia. W kontekście tych punktów nasuwa się pytanie, gdzie w San Sebastián de Garabandal znajdują się góry symbolizujące Górę Garizim i Ebal? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy ponownie spojrzeć na mapę satelitarną San Sebastian de Garabandal.

Jak widać na zdjęciu, w miejscu prawego oka „krokodyla” znajduje się Los Pinos, które symbolizuje Górę błogosławieństw Garizim, na której objawiła się Matka Boża. Natomiast lewe oko krokodyla różańcowego odpowiada Górze Ebal, czyli Górze przekleństw. Co ciekawe, to Oko wydaje się być otwarte, co potwierdza obraz stworzony przez Panią Izabel Daganzo, o którym wcześniej wspominaliśmy. Podobnie jak w przypadku Sychem, Kościół Świętego Sebastiana znajduje się pomiędzy tymi dwiema „Górami”. Otwarte Oko symbolizuje Oko Boga, które widzi wszystko — żaden grzech nie umknie Jego uwadze. Z kolei, skoro lewe oko krokodyla reprezentuje Górę Ebal, oznacza to, że kara pochodzi od Boga, gdyż to z niej mają spaść przekleństwa na tych, którzy łamią przymierze z Bogiem. Na zdjęciu satelitarnym widzimy, że przestrzeń Oka odpowiadającego Górze Ebal jest pusta. Przypomnijmy, że na Górze Ebal znajdował się ołtarz, na którym synowie Izraela składali ofiary pokojowe i uwielbienia Boga. Aby wejść na Górę Ebal, należało najpierw oczyścić się z grzechu, symbolicznie piorąc swoje szaty. U podnóża Góry Ebal były mniejsze ołtarze, na których składano ofiary za grzech, co w kontekście Chrześcijan odpowiada konfesjonałom.
Przez Orędzie, Matka Boża nawołuje do składania wielu ofiar, do pokuty i częstego nawiedzania Najświętszego Sakramentu, co nawiązuje właśnie do Góry Ebal. Dla Chrześcijan ofiary pokojowe to wszelkie dobre uczynki, natomiast ofiara uwielbienia Boga to modlitwa i obecność przed Najświętszym Sakramentem. Pokuta, zaś, realizowana jest poprzez spowiedź w konfesjonale, gdzie wierni żałują za swoje grzechy i dążą do oczyszczenia duszy. Patrząc na powyższe zdjęcie satelitarne San Sebastián de Garabandal, widzimy, że prawe oko krokodyla jest zasłonięte przez Los Pinos, w którym miały miejsce Objawienie Matki Bożej. Gdy porównamy to z obrazem, jaki widziały dziewczynki podczas pierwszego Objawienia Matki Bożej, uwiecznionemu przez Panią Izabel Daganzo, dostrzegamy głęboką zgodność symboliki. Zasłonięte Oko nie dostrzega grzechu, ponieważ jest przeznaczone do błogosławieństwa, za sprawą Matki Bożej, która jest prawym Okiem Boga.
Natomiast lewym Okiem Boga jest Jezus. Matka Boża wielokrotnie wspominała, że trzyma rękę swojego Syna przed wymierzeniem kary za grzechy ludzi. Jezus oraz Matka Boża stanowią Namioty Boże, są lewą i prawą rękę Boga. Prawica jest odpowiedzialna za błogosławieństwo, a lewica za karanie. Natomiast Matka Boża, poprzez całowanie Krucyfiksów, Różańców i innych dewocjonaliów, błogosławiła te przedmioty, dzięki którym miały miejsce liczne uzdrowienia i cudowne interwencje. Widzimy również, że błogosławieństwa nie spływają na wszystkich którzy przybywali do San Sebastian de Garabandal oraz innych miejsc Objawień. Zasady otrzymania błogosławieństwa są jasne i zostały ustalone przed wiekami u stóp Góry Garizim i Ebal.
Cud
Księga Prawa Mojżeszowego jest podzielona na trzy zasadnicze części. Pierwsza nawołuje do oddania czci prawdziwemu i Jedynemu Bogu, zapewniając błogosławieństwa tym, którzy wiernie przestrzegają przymierze z Bogiem. Druga część zawiera zapowiedź cudu, jakim będzie obecność Boga wśród swego ludu. Trzecia część ostrzega przed przekleństwami, które zaciągną na siebie ci, którzy złamią przymierze z Bogiem. Jednakże, zawiera ona także obietnicę powrotu do Boga jeśli człowiek uzna swój grzech i będzie żałował i pokutował.
Orędzie Matki Bożej jest ściśle związane z tą Księgą, pełniąc rolę przypomnienia o Bożym planie dla ludzkości. Jeśli ludzie będą nawiedzać Najświętszy Sakrament i żyć w zgodzie z Bożymi przykazaniami, doświadczą błogosławieństw Bożych i cudu Jego obecności pośród nich. Jeśli natomiast będą trwali w grzechu i nie będą pokutować, na co wskazuje trzecia część Księgi Prawa Mojżeszowego, spotka ich kara związana z przekleństwami.
Wszystkie Objawienia Matki Bożej nawiązują do cudu Bożej Obecności wśród ludzi, który jest największym błogosławieństwem, jakie mogą otrzymać ci, którzy pozostają wierni Bogu. Na początek przypomnijmy pierwszą część Księgi Prawa Mojżeszowego, zawierającą dziesięć pierwszych wersetów z Księgi Kapłańskiej, które wytyczają drogę do wierności i błogosławieństwa Bożego.
Kpł 26, 1-10 – wersety składające się na dwa pierwsze punkty Księgi Prawa Mojżeszowego dotyczące ostrzeżenia
- 26,1. Nie będziecie sobie czynili bożków, nie będziecie sobie stawiali posągów ani stel. Nie będziecie umieszczać w waszym kraju kamieni rzeźbionych, aby im oddawać pokłon, bo Ja jestem Pan, Bóg wasz.
- 26,2. Strzec będziecie moich szabatów, czcić będziecie mój święty przybytek. Ja jestem Pan!
- 26,3. Jeżeli będziecie postępować według moich ustaw i będziecie strzec przykazań moich i wprowadzać je w życie,
- 26,4. dam wam deszcz w swoim czasie, ziemia będzie przynosić plony, drzewo polne wyda owoc,
- 26,5. młocka przeciągnie się u was aż do winobrania, winobranie aż do siewu, będziecie jedli chleb do sytości, będziecie mieszkać bezpiecznie w swoim kraju.
- 26,6. Krajowi udzielę pokoju, tak że będziecie się udawali na spoczynek bez obawy. Dzikie zwierzęta znikną z kraju. Miecz nie będzie przechodził przez wasz kraj.
- 26,7. Będziecie ścigać nieprzyjaciół, a oni upadną od miecza przed wami,
- 26,8. tak że pięciu waszych będzie ścigać całą setkę, a setka waszych – dziesięć tysięcy [nieprzyjaciół]. Wasi wrogowie upadną od miecza przed wami.
- 26,9. Zwrócę się ku wam, dam wam płodność, rozmnożę was, umocnię moje przymierze z wami.
- 26,10. Będziecie jedli z dawnych zapasów, a kiedy przyjdą nowe zbiory, usuniecie dawne.
Zajmijmy się teraz drugą częścią Księgi Prawa Mojżeszowego, który zapowiada cud mający na celu wzbudzenie wiary w Boga oraz skierowanie ludzi ku pokucie i poprawie, co miało oddalić nadchodzącą karę. W dniu 22 czerwca 1962 roku Anioł zapowiedział Conchicie Boży Cud, w którym oboje mieli uczestniczyć. Cud ten polegał na tym, że Anioł podał Conchicie Eucharystię, która na jej języku miała zamienić się w Święte Postacie. Świadkami tego wydarzenia mieli być ludzie, co miało stanowić wyraźny znak obecności Boga pośród Jego ludu.
Zanim przejdziemy do szczegółów tego cudownego wydarzenia, warto przypomnieć, jak brzmi druga część Księgi Prawa Mojżeszowego, która dotyczy zapowiedzi cudu. Składa się ona z dwóch wersetów, które mówią o Bożej interwencji i Jego obecności wśród ludu, aby przypomnieć im o konieczności nawrócenia i pokuty.
Kpł 26,12-13 – wersety składające się na drugą część Księgi Prawa Mojżeszowego dotyczącą cudu
- 26,12. Będę chodził wśród was, będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem.
- 26,13. Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, abyście przestali być ich niewolnikami. Ja rozbiłem drągi waszego jarzma i dałem wam możność chodzenia z podniesioną głową.
Ukazanie się Świętych Postaci na języku Conchity bezpośrednio odnosi się do wersetu Kpł 26,12, w którym Bóg mówi o przebywaniu pomiędzy ludźmi. To niezwykłe wydarzenie miało głęboki symboliczny sens – Bóg, w swojej obecności, przychodzi pośród swojego ludu, aby umocnić wiarę i skierować ludzi ku pokucie i nawróceniu. Natomiast werset Kpł 26,13 odnosi się do ekstatycznych marszów widzących, podczas których ich ciała poruszały się w sposób niezwykły, z uniesionymi głowami, co miało być znakiem ich nadprzyrodzonej bliskości z Bogiem. Do tego aspektu jeszcze wrócimy, ale teraz skupmy się na samym Cudzie Eucharystii, który stał się znakiem Bożej obecności.
Po zapowiedzi Cudu przez Anioła, który potwierdziła również Matka Boża, sześć dni później Conchita otrzymała dokładną datę – cud miał się wydarzyć 18 lipca 1962 roku. W tym dniu, w San Sebastián de Garabandal zgromadziły się tysiące ludzi, pragnących na własne oczy zobaczyć to nadprzyrodzone wydarzenie. Wielu przybyłych miało ze sobą aparaty fotograficzne, licząc na uchwycenie tego nadprzyrodzonego zjawiska. Co prawda dopiero 19 lipca, około godziny 2:30 w nocy, Conchita wpadła w ekstazę w swoim domu, a następnie wyszła na zewnątrz, dając zgromadzonym tam ludziom Krucyfiks do pocałowania. Po chwili zaczęła biec, a następnie upadła na kolana. Wtedy zgromadzeni ludzie padli na ziemię, zafascynowani tym, co miało się wydarzyć.
Conchita wypowiedziała kilka niezrozumiałych słów i wystawiła swój język. W tym momencie Anioł położył na języku Conchity Eucharystię, którą mogło zobaczyć wielu obecnych. Eucharystia zaczęła formować się w świetlistą postać, poruszając się na języku Conchity. Wydawała się nieco większa niż ta, którą przyjmuje się w Kościele, a jej ruchy były pełne majestatu i boskiej obecności.
To niezwykłe wydarzenie ukazuje spełnienie zapowiedzi zawartej w wersecie Kpł 26,12, gdzie Bóg przechadza się pośród swojego ludu. W tym przypadku, Eucharystia staje się znakiem Bożej obecności wśród wiernych, wzywając do modlitwy, pokuty i nawrócenia. Zgromadzeni, którzy byli świadkami tego cudu, mogli doświadczyć bezpośredniej obecności Boga, co miało na celu umocnienie ich wiary.
Przytoczmy teraz kilka relacji świadków tego nadprzyrodzonego wydarzenia, które doskonale ukazują charakter tego cudu.
Felicidad González relacjonuje: „Biegłam, a gdybym się oglądała wstecz, inny zająłby moje miejsce… Nie zdążyłam zrobić nic poza usadowieniem się w pobliżu Conchity, a jak wychynęliśmy zza rogu, słyszę: «O, Conchita na kolanach!». Wtedy odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam ją klęczącą w ekstazie”. Byłam przed Conchitą i na moje oko nie było nikogo przede mną. Język widziałam dobrze… [z] okrągłym, formującym się białawym kształtem. Położono tam coś okrągłego, jakby mocno świetlistego. Była ta postać eucharystyczna, mięsista i połyskująca. Poczułam się poruszona, tak, poruszona; widziałam, że Conchita podniosła leciutko język, na grubość paznokcia. W żadnym momencie nie miałam wrażenia, że dziewczynka mogła ręką położyć hostię na języku. Nic z tych rzeczy. To była tajemnicza rzecz. Jeśli ktoś w jakiś sposób potrafi ją wyjaśnić, niech to zrobi; dla mnie była niewytłumaczalna”(F. González, Testigo de Garabandal, w:R.Pérez, Garabandal. El pueblo…,s.311).
Benjamin Gómez relacjonuje: „Byłem oddalony od dziewczynki na trochę ponad jedną piędź. Sprawdziłem, czy na języku nic zupełnie nie było. Dziewczynka nie zrobiła nawet najmniejszego ruchu. Ni z gruszki, ni z pietruszki pojawiła się przede mną hostia: biała i świecąca się… Gwarantuję, że dziewczynka nie ruszyła dłońmi, językiem ani niczym… Wszyscy mieliśmy czas, żeby pomału przypatrzeć się fenomenowi, i było nas dużo. Ja do tamtego dnia nie wierzyłem. [Jaka była hostia], trudno jest powiedzieć. Była biała, ale ta biel nie pochodziła z tego świata. Szukam czasami porównania i jedno tylko znajduję, ale dalekie od rzeczywistości: była jakby ze śniegu, jakby płatek śniegu, do którego poprzyklejano promienie słoneczne. W takim przypadku biel kłuje w oczy, a tamta hostia nie raziła. A rozmiar miała, jakby położyć dwie monety dwudziestopięciopesetowe, jedna na drugiej” ( B. Gómez, Testigo de Garabandal, w: R. Pérez, Garabandal. El pueblo…, s.266)
Josefina Cuenca relacjonuje: „[Z domu widziałam] Conchitę dokładnie w momencie, kiedy dziewczynka w ekstazie wychodziła na ulicę. [Wszyscy] zaczęli iść, kiedy nagle Conchita upadła na kolana przed nimi… [Mogłam] doskonale oglądać jej twarz, nic nie stawało na przeszkodzie… To pochodziło od Dziewicy. We wsi było jakieś pięć tysięcy osób… Nawet nie planowałam wychodzić z domu tamtej nocy… Ale w nim byłam trzy kroki od Conchity, twarzą w twarz z nią”, „Wokół dziewczynki w ekstazie uformował się krąg ludzi. Josefina wzruszona wspominała głęboką ciszę… [jaka zapadła wśród tłumu.] całkowicie przejęta wpatrywała się, jak z ust Conchity wysuwa się język. Trzymała go wystarczająco długo, by Josefina mogła nabrać pewności, iż nie ma na nim absolutnie nic… Gesty Conchity wskazywały na namaszczenie. Wielka biała hostia pojawiła się na języku dziewczynki. Uwagę Josefiny przykuł fakt, iż była ona większa niż Hostie otrzymywane z rąk proboszcza na każdej mszy oraz że forma, która ją wykroiła, musiała mieć brzegi… [diamentowe]. Josefina miała wrażenie, że emanowała światłem. Ni z tego, ni z owego ktoś z wioski, nie mogąc się zdobyć na cierpliwość, wskoczył przed Josefinę, chciał bowiem zobaczyć coś z tego, co się dzieje. Josefinę ogarnęło srogie niezadowolenie” (B. Liaño, Extracto del testimonio de Josefina Cuenca, w:Garabandal.it, Yo vi la comunión entera, Garabandal 2015, s.1.).
Osobą, która stanęła przed Josefiną, zasłaniając jej widok Conchity, był Alejandra Damiansa. Miał on przy sobie aparat fotograficzny, dzięki któremu udało mu się uwiecznić niezwykły Cud Eucharystii na języku Conchity. Należy podkreślić, że jest to jedyne znane zdjęcie, które dokumentuje to nadprzyrodzone wydarzenie, stanowiące wyjątkowy dowód Bożej obecności wśród ludzi. Na powyższym zdjęciu widzimy Conchitę z wysuniętym językiem, na którym uformowała się Eucharystia. Warto podkreślić, że to zdjęcie może zobaczyć każdy człowiek na świecie, i stanowi ono znak do nawrócenia dla całej ludzkości. Cud ten został dany człowiekowi jako ostatnia szansa na nawrócenie, przed nadchodzącą karą, która została zapowiedziana po raz kolejny w drugim Orędziu ogłoszonym w San Sebastián de Garabandal. Wróćmy teraz do wersetu Kpł 26,13.

Kpł 26,13. Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej, abyście przestali być ich niewolnikami. Ja rozbiłem drągi waszego jarzma i dałem wam możność chodzenia z podniesioną głową.
Jest to bardzo interesujący werset odnoszący się do tzw. marszów ekstatycznych, które miały miejsce podczas ekstaz dziewczynek w San Sebastián de Garabandal. Zastanówmy się nad jego głębszym znaczeniem. Każdorazowo, gdy dziewczynki wpadały w ekstazę, przemieszczały się z głowami uniesionymi ku górze. Nasuwa się pytanie: co oznacza odniesienie do Egiptu w tym kontekście?
Egipt symbolizuje ciało człowieka, natomiast Bóg w tym wersecie mówi bezpośrednio do duszy człowieka. Jarzmo egipskie to ciało, w którym dusza jest zakuta kajdanami grzechu. Bóg zapowiada, że zerwie te kajdany, tak by dusza mogła chodzić z podniesioną głową, co w sposób doskonały ilustruje doświadczenie widzących w ekstazach. Matka Boża sprawiła, że podczas tych przeżyć dusze dziewczynek zostały oddzielone od ich ciał. To tłumaczy ich całkowity brak odczuwania jakichkolwiek bodźców fizycznych w trakcie wizji. Dziewczynki były kłute igłami, świecono im w oczy, rzucano o ziemię, a nawet przypalano papierosami, lecz żadna z nich nie odczuwała bólu. To pokazuje, że ciało człowieka i jego dusza są odrębnymi bytami.
Podczas ekstatycznych marszów dziewczynki poruszały się niezwykle szybko, a wielu wysportowanych ludzi nie mogło za nimi nadążyć. Szły z uniesionymi głowami, bez potykania się, zarówno w dzień, jak i w nocy. To kolejna lekcja, którą Bóg chce nam przekazać – jeśli będziemy pozwalać Bogu nas prowadzić, nie potkniemy się, nawet w tym świecie pełnym ciemności. Matka Boża objawiała się przeważnie w godzinach wieczornych i nocnych, prowadząc dziewczynki przez ciemne doliny, gdzie nie było żadnych niebezpieczeństw. Kiedy dziewczynki zapytały Matkę Bożą o powód tak późnych spotkań, odpowiedziała w sposób, który mogły zrozumieć: „Przychodzę o tej porze, gdyż w nocy dokonywanych jest najwięcej przestępstw”.
Matka Boża jest Światłem, które zstępuje na ten świat, a kto pozwoli się Jej prowadzić, nie upadnie. Nie zapominajmy, że zarówno Matka Boża, jak i Jezus są Świątyniami Bożymi, przez które mówi Ten Sam Bóg. Przypomnienie o tym pomaga zrozumieć, że nawet w największym mroku, Bóg jest z nami i prowadzi nas ku Światłości.
Orędzie drugi i ostatnie ostrzeżenie
1 stycznia 1965 roku, Matka Boża zapowiedziała drugie i zarazem ostatnie Orędzie. Jego powodem, jak sama stwierdziła, było niedostateczne rozprzestrzenienie pierwszego Orędzia wśród ludzi. Warto w tym miejscu zauważyć, że Kościół nie podjął wystarczających starań, by wyjaśnić wiernym znaczenie Orędzia. Zamiast tego w przestrzeni publicznej dominowała dyskusja na temat autentyczności Objawień. W odpowiedzi na te kontrowersje, powołano specjalną komisję kościelną, której zadaniem było zbadanie zdarzeń w San Sebastián de Garabandal. Komisja stwierdziła brak nadprzyrodzoności tych wydarzeń, co de facto oznaczało uznanie Objawień za fałszywe. Jak się później okazało, komisja była od samego początku nastawiona negatywnie do Objawień, a jej członkowie dopuścili się fałszowania zeznań świadków.
Z tego powodu trudno dziwić się, że w drugim Orędziu Matka Boża odnosi się do kapłanów, jako prowadzących dusze ludzkie na potępienie. To mocne słowa, które pokazują głęboko zakorzenioną troskę Matki Bożej o zbawienie dusz. Drugie Orędzie zostało przekazane Conchicie podczas ekstazy, która miała miejsce w nocy 18 czerwca 1965 roku, w tzw. „kwadracie”, na kamiennej drodze. Orędzie to zostało ogłoszone przez Świętego Michała Archanioła, który przekazał je w imieniu Matki Bożej.
„Jako że nie wypełniono mojego orędzia z 18 października i niewystarczająco dano je poznać, powiadam wam, iż to jest orędzie ostatnie. Wcześniej czara się napełniała, teraz zaś się przelewa. Wielu kardynałów, biskupów i księży podąża ścieżką zatracenia pociągając za sobą jeszcze więcej dusz. Eucharystii nadaje się coraz mniejsze znaczenie. Powinniście wymykać się zagniewaniu dobrego Boga na was poprzez swoje starania. Ja, wasza Matka, przez wstawiennictwo anioła, św. Michała, chcę powiedzieć, abyście się poprawili. To już czas ostatnich ostrzeżeń dla was. Bardzo was kocham i nie chcę waszego potępienia. Proście nas ze szczerością, a my wam to damy. Musicie się bardziej ofiarowywać. Rozmyślajcie nad męką Jezusa.”
Drugie Orędzie Matki Bożej stanowi w zasadzie powtórzenie pierwszego, jednak z dużo większą powagą. Do tej pory kielich niegodziwości stopniowo się napełniał, teraz jednak już się przelewa. Orędzie to ma być ostatnim wezwaniem, po którym – jak zostało zapisane w Księdze Prawa Mojżeszowego – ma nadejść kara, jeśli nie nastąpi poprawa. Warto pamiętać, że pomiędzy ostrzeżeniem a karą przewidziane jest wystąpienie cudu, który ma na celu obudzenie sumień i zmotywowanie grzeszników do pokuty i poprawy. Cud ten już omawialiśmy, a w przypadku San Sebastián de Garabandal było nim pojawienie się Eucharystii na języku Conchity.
Dwa Orędzia, pełne ostrzeżeń, mają także głębokie powiązanie z Księgą Jonasza. Warto przyjrzeć się jej sensowi, który można streścić w kilku zdaniach. Kiedy Bóg nakazuje Jonaszowi głosić ostrzeżenie Niniwie, prorok opiera się i ucieka statkiem do Tarszisz. W odpowiedzi na jego nieposłuszeństwo, Bóg sprowadza na morze potężny sztorm, mający na celu zmusić Jonasza do nawrócenia – do porzucenia drogi grzechu i powrotu do pełnienia woli Bożej. Jonasz, nie chcąc wracać, prosi załogę statku, by wyrzucili go za burtę, aby uchronić ich przed zagładą. Gdy to robią, sztorm natychmiast ustaje, a załoga zaczyna wierzyć w Boga Jonasza. W tym miejscu cud pełni rolę budowania wiary, podobnie jak w przypadku San Sebastián de Garabandal, gdzie Cud Eucharystii wzbudza wiarę, prowadząc ludzi do pokuty i poprawy. Bez wiary w Boga, Słowo Boże nie ma mocy, by dotrzeć do serc ludzi. Jeśli ktoś niema autorytetu, nikt nie będzie go słuchał.
Kiedy Jonasz tonie w odmętach, modli się gorliwie do Boga, a Bóg wysyła mu pomoc w postaci wielkiej ryby – symbolu Ducha Świętego. Ryba pochłania Jonasza, a przez trzy dni w jej wnętrzu prorok obiecuje wypełnić Boże polecenie. Po tym czasie ryba wypluwa Jonasza na ląd, a on wypełnia wolę Bożą. W tej historii zawarte są najważniejsze prawdy o nawróceniu, posłuszeństwie i Bożym miłosierdziu. Porównując historię Jonasza z wydarzeniami w San Sebastián de Garabandal, dostrzegamy głębokie podobieństwo. Matka Boża przekazuje pierwsze Orędzie, pełne ostrzeżenia, pielgrzymom i mieszkańcom tego miejsca, które w tym przypadku pełni rolę „namiotu Jonasza”. To właśnie w San Sebastián de Garabandal wszyscy obecni – mieszkańcy, pielgrzymi, w tym obcokrajowcy i kapłani z różnych stron świata – stają się współczesnymi Jonaszami, powołanymi do głoszenia Orędzia Matki Bożej na całym świecie.
Jednak, jak w drugim Orędziu Matka Boża napomina, Orędzie nie zostało wystarczająco szeroko rozprzestrzenione, a poprawa wśród ludzi nie nastąpiła. Wręcz przeciwnie – kielich niegodziwości zaczął się przelewać. Po niemal czterech latach od pierwszego Orędzia, Matka Boża zapowiada drugie, a liczba osób przybyłych, by je wysłuchać, znacznie wzrosła. W tym momencie, podobnie jak Jonasz pochłonięty przez rybę, pielgrzymi i mieszkańcy San Sebastián de Garabandal zostają „pochłonięci” przez Matkę Bożą, by po wysłuchaniu Orędzia zostać „wyplutymi” z powrotem na świat. To właśnie ta chwila daje im drugą szansę na głoszenie napomnienia światu.
Matka Boża spełnia w tej historii rolę „Wielkiej Ryby” – symbolu Ducha Świętego, za którego sprawą Objawienia mogą się toczyć. Wszystkie nadprzyrodzone wydarzenia, które miały miejsce w San Sebastián de Garabandal, były możliwe tylko dzięki mocy Ducha Świętego, który jest zjednoczony z Bogiem.
Pytanie, które się nasuwa, to: czy Wola Boża została w pełni spełniona w San Sebastián de Garabandal? Drugie Orędzie, zapowiedziane przez Matkę Bożą jako ostatnie, miało być ostatnim wezwaniem do nawrócenia. To wydarzenie niesie dla nas ważne przesłanie: dla wszystkich wierzących w Boga, by głosić Jego Imię pośród narodów, które Go jeszcze nie znają. To, ile uczynimy w Jego imieniu, jak skutecznie będziemy rozprzestrzeniać Jego Orędzie, będzie miało wpływ na nasz status w Królestwie Bożym, kiedy staniemy przed Jego obliczem. Gdy Jonasz otrzymał drugą szansę, ruszył do Niniwy, by głosić napomnienie, które zapowiadało, że miasto zostanie zburzone, jeśli po czterdziestu dniach nie nastąpi poprawa. W ten sposób Niniwa stała się symbolem miejsca, które miało zostać poddane Bożemu osądowi.
W podobny sposób San Sebastián de Garabandal pełni rolę „namiotu Jonasza”, miejscem, w którym Bóg przekazuje swoje ostrzeżenie. Natomiast Niniwą, która symbolizuje świat, są północne wybrzeża Hiszpanii. Orędzia Matki Bożej, jak sama stwierdziła, były skierowane nie tylko do tego regionu, ale do całego świata. To wezwanie do nawrócenia jest uniwersalne i dotyczy wszystkich narodów, przypominając o konieczności poprawy, aby uniknąć Bożego osądu.
Jon 3,4-5
- 3,4. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona.
- 3,5. I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego.
W przypadku Jonasza, Niniwici mieli czterdzieści dni na poprawę, a kluczową kwestią jest to, czy ta liczba dni ma swoje odzwierciedlenie w obecnych czasach. Gdybyśmy znali dokładną liczbę mieszkańców Niniwy, moglibyśmy próbować obliczyć liczbę dni na nawrócenie metodą proporcjonalności, zakładając jednocześnie, że poprawa nie miała miejsca u nikogo. Jednakże Jonasz był jeden, a dzisiaj pielgrzymów jest wielu. Rachunek staje się więc bardziej złożony i niełatwo wyciągnąć jednoznaczne wnioski.
W tym miejscu jednak nie powinniśmy skupiać się na matematycznych kalkulacjach, ale na zaufaniu Bogu. To On zna serca ludzi i tylko On wie, jak wielki jest czas, który mamy na nawrócenie. Ważniejsze jest, byśmy sami odpowiedzieli na wezwanie do nawrócenia i poprawy, które płynie z Orędzi.
Kara
Termin „kara” jest wyraźnie zdefiniowany w Księdze Prawa Mojżeszowego, a szczegóły dotyczące przekleństw związanych z karą znajdują się w Księdze Kapłańskiej. Przekleństwa te zostały podzielone na siedem sekcji, z których każda zawiera kilka wersetów, które szczegółowo opisują konsekwencje grzechu i nieposłuszeństwa wobec Bożych przykazań. Każda z tych sekcji ukazuje różne aspekty Bożego sądu, który jest nieodłącznym elementem Jego sprawiedliwości, ale i łaski, mającej na celu przywrócenie porządku i nawrócenie serc.
Kpł 26,14-46 – pierwsza sekcja odnoszącą się do kary
- 26,14. Jeżeli zaś nie będziecie Mnie słuchać i nie będziecie wykonywać tych wszystkich nakazów,
- 26,15. jeżeli będziecie gardzić moimi ustawami, jeżeli będziecie się brzydzić moimi wyrokami, tok, że nie będziecie wykonywać moich nakazów i złamiecie moje przymierze,
- 26,16. to i Ja obejdę się z wami odpowiednio: ześlę na was przerażenie, wycieńczenie i gorączkę, które prowadzą do ślepoty i rujnują zdrowie. Wtedy na próżno będziecie siali wasze ziarno. Zjedzą je wasi nieprzyjaciele.
- 26,17. Zwrócę oblicze przeciwko wam, będziecie pobici przez nieprzyjaciół. Ci, którzy was nienawidzą, będą rządzili wami, a wy będziecie uciekać nawet wtedy, kiedy was nikt nie będzie ścigał
- Kpł 26,18-20 -druga sekcja odnoszącą się do kary
- 26,18. Jeżeli i wtedy nie będziecie Mnie słuchać, będę w dalszym ciągu karał was siedem razy więcej za wasze grzechy.
- 26,19. Rozbiję waszą dumną potęgę, sprawię, że niebo będzie dla was jak z żelaza, a ziemia jak z brązu.
- 26,20. Na próżno będziecie się wysilać – wasza ziemia nie wyda żadnego plonu, a drzewo na ziemi nie da owoców.
- Kpł 26,21-22 – trzecia sekcja odnoszącą się do kary
- 26,21. Jeżeli [nadal] będziecie postępować Mnie na przekór i nie zechcecie Mnie słuchać, ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy:
- 26,22. ześlę na was dzikie zwierzęta, które pożrą wasze dzieci, zniszczą bydło, zmniejszą zaludnienie, tak że wasze drogi opustoszeją.
- Kpł 26,23-26 – czwarta sekcja odnoszącą się do kary
- 26,23. Jeżeli i wtedy nie poprawicie się i będziecie postępować Mnie na przekór,
- 26,24. to i Ja postąpię wam na przekór i będę was karał siedmiokrotnie za wasze grzechy.
- 26,25. Ześlę na was miecz, który się pomści za złamanie przymierza. Jeżeli wtedy schronicie się do miast, ześlę zarazę pomiędzy was, tak że wpadniecie w ręce nieprzyjaciół.
- 26,26. Rozbiję wam podporę chleba, tak że dziesięć kobiet będzie piec chleb w jednym piecu. Będą wam wydzielać chleb na wagę, tak że jedząc nie będziecie syci.
- Kpł 26,26-33 – piąta sekcja odnoszącą się do kary
- 26,27. Jeżeli i wtedy nie będziecie Mi posłuszni i będziecie Mi postępować na przekór,
- 26,28. to i Ja z gniewem wystąpię przeciwko wam i ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy.
- 26,29. Będziecie jedli ciało synów i córek waszych.
- 26,30. Zniszczę wasze wyżyny słoneczne, rozbiję wasze stele, rzucę wasze trupy na trupy waszych bożków, będę się brzydzić wami.
- 26,31. Zamienię w ruiny wasze miasta, spustoszę wasze miejsca święte, nie będę wchłaniał przyjemnej woni waszych ofiar.
- 26,32. Ja sam spustoszę ziemię, tak że będą się zdumiewać wasi wrogowie, którzy ją wezmą w posiadanie.
- 26,33. Was samych rozproszę między narodami, dobędę za wami miecza, ziemia wasza będzie spustoszona, miasta wasze zburzone.
- Kpł 26,34-39 – szósta sekcja odnoszącą się do kary
- 26,34. Wtedy ziemia będzie obchodzić swoje szabaty przez wszystkie dni swego spustoszenia, a wy będziecie w kraju nieprzyjaciół. Wtedy ziemia będzie odpoczywać i obchodzić swoje szabaty.
- 26,35. Przez wszystkie dni swego spustoszenia będzie obchodzić szabat, którego nie obchodziła w latach szabatowych, kiedy w niej mieszkaliście.
- 26,36. Co się zaś tyczy tych, co pozostaną, ześlę do ich serc lękliwość w ziemi nieprzyjaciół, będzie ich ścigać szmer unoszonego wiatrem liścia, będą uciekać jak od miecza, będą padać nawet wtedy, kiedy nikt nie będzie ich ścigał.
- 26,37. Będą się przewracać jeden na drugiego, jak gdyby przed mieczem, chociaż nikt nie będzie ich ścigał. Nie będziecie mogli ostać się przed nieprzyjaciółmi.
- 26,38. Zginiecie między narodami, pochłonie was ziemia nieprzyjacielska.
- 26,39. A ci, którzy pozostaną z was, zgniją z powodu swego przestępstwa w ziemiach nieprzyjacielskich, z powodu przestępstw swoich przodków zgniją, tak jak i oni.
- Kpł 26,40-46 – siódma sekcja odnoszącą się do obietnicy powrotu do Boga, jeśli nastąpi pokuta i żal za grzechy
- 26,40. Wtedy uznają przestępstwo swoje i przestępstwo swoich przodków, to jest zdradę, którą popełnili względem Mnie, i to, że Mnie postępowali na przekór,
- 26,41. wskutek czego Ja postępowałem na przekór im i zaprowadziłem ich do kraju nieprzyjacielskiego, ażeby upokorzyło się ich nieobrzezane serce i ażeby zapłacili za swoje przestępstwo.
- 26,42. Wtedy przypomnę sobie moje przymierze z Jakubem, przymierze z Izaakiem i przymierze z Abrahamem. Przypomnę sobie o tym i przypomnę o kraju.
- 26,43. Ale przedtem ziemia będzie opuszczona przez nich i będzie spłacać swoje szabaty przez to, że będzie spustoszona z ich winy, a oni będą spłacać swoje przestępstwo, ponieważ odrzucili moje wyroki i brzydzili się moimi ustawami.
- 26,44. Jednakże nawet wtedy, kiedy będę w kraju nieprzyjacielskim, nie odrzucę ich i nie będę się brzydził nimi do tego stopnia, żeby ich całkowicie zniszczyć i zerwać moje przymierze z nimi, bo Ja jestem Pan, ich Bóg.
- 26,45. Przypomnę sobie na ich korzyść o przymierzu z ich przodkami, kiedy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej na oczach narodów, abym był ich Bogiem. Ja jestem Pan!»
- 26,46. To są ustawy, wyroki i prawa, które Pan ustanowił między sobą a Izraelitami na górze Synaj za pośrednictwem Mojżesza.
Z pewnością każdy kraj, a także wielu ludzi, mogłoby odnaleźć w powyższych wersetach coś, co odnosi się do ich własnej sytuacji. Jednak skoro Objawienia miały miejsce w San Sebastián de Garabandal, warto przyjrzeć się historii tego miasteczka i zastanowić się, czy znajdziemy w Księdze Prawa Mojżeszowego werset, który odzwierciedla jego losy. Takie rozważania mogą pomóc nam odpowiedzieć na pytanie, czy San Sebastián de Garabandal rzeczywiście wypełniło Wolę Bożą.
W czasie Objawień, San Sebastián de Garabandal miało około trzystu mieszkańców, podczas gdy obecnie liczba ta spadła do około stu. Oznacza to, że populacja miasteczka zmniejszyła się o ponad sześćdziesiąt procent. Wiele osób musiało wyemigrować, szukając pracy, a na przedmieściach miasta postawiono nawet pomnik nazwany „Matką Emigrantów”, który symbolizuje ten trudny okres. Zastanówmy się, który z wersetów z Księgi Prawa Mojżeszowego mógłby odnosić się do sytuacji panującej w San Sebastián de Garabandal. Od razu przyciągają uwagę wersety z sekcji siódmej, które mówią o wyprowadzeniu tych, którzy sprzeciwiali się Bogu, do obcych krajów. Zawierają również zapowiedź spustoszenia ich ziem, które mają stać nieuprawiane. Tak właśnie dzieje się w San Sebastián de Garabandal: w czasie Objawień mieszkańcy trudnili się uprawą ziemi, która dziś leży odłogiem. Dodatkowo, w ostatnich latach w tym rejonie miało miejsce wiele pożarów, które zagroziły nawet Los Pinos, szczególnemu miejscu, gdzie objawiła się Matka Boża. Cudownie, ogień nie strawił sosen, co było dowodem na nadprzyrodzoną ochronę.
Każdy, kto w tym czasie odwiedził San Sebastián de Garabandal, mógł na własne oczy zobaczyć, jak ogień pustoszył ogromne połacie ziemi. Ponadto w przedostatnim wersecie Księgi Prawa Mojżeszowego mowa jest o wyprowadzeniu z Egiptu na oczach innych narodów, co również znajduje swoje odzwierciedlenie w Objawieniach. Ekstatyczne marsze dziewczynek, podczas których ich dusze były „wyprowadzane z Egiptu” — symbolizującego ciało — odbywały się na oczach ludzi różnych narodowości. Pielgrzymi przyjeżdżali do miasteczka z najdalszych zakątków świata.
Jak widać, nic, co działo się w San Sebastián de Garabandal, nie było przypadkowe. Nawet postawienie pomnika „Matki Emigrantów” wpisuje się w te duchowe wydarzenia.

Kpł 26,40-46 – siódma sekcja odnoszącą się do kary
- 26,40. Wtedy uznają przestępstwo swoje i przestępstwo swoich przodków, to jest zdradę, którą popełnili względem Mnie, i to, że Mnie postępowali na przekór,
- 26,41. wskutek czego Ja postępowałem na przekór im i zaprowadziłem ich do kraju nieprzyjacielskiego, ażeby upokorzyło się ich nieobrzezane serce i ażeby zapłacili za swoje przestępstwo.
- 26,42. Wtedy przypomnę sobie moje przymierze z Jakubem, przymierze z Izaakiem i przymierze z Abrahamem. Przypomnę sobie o tym i przypomnę o kraju.
- 26,43. Ale przedtem ziemia będzie opuszczona przez nich i będzie spłacać swoje szabaty przez to, że będzie spustoszona z ich winy, a oni będą spłacać swoje przestępstwo, ponieważ odrzucili moje wyroki i brzydzili się moimi ustawami.
- 26,44. Jednakże nawet wtedy, kiedy będę w kraju nieprzyjacielskim, nie odrzucę ich i nie będę się brzydził nimi do tego stopnia, żeby ich całkowicie zniszczyć i zerwać moje przymierze z nimi, bo Ja jestem Pan, ich Bóg.
- 26,45. Przypomnę sobie na ich korzyść o przymierzu z ich przodkami, kiedy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej na oczach narodów, abym był ich Bogiem. Ja jestem Pan!»
- 26,46. To są ustawy, wyroki i prawa, które Pan ustanowił między sobą a Izraelitami na górze Synaj za pośrednictwem Mojżesza.
Po zakończeniu misji Jonasz wrócił do swojego namiotu, a Bóg wyprowadził roślinę, która dawała mu cień. Jednak Pan, za opryskliwość Jonasza, zesłał robaka, który zjadł roślinę, sprawiając, że Jonaszowi zrobiło się gorąco i zapragnął umrzeć.
W przypadku San Sebastián de Garabandal rośliną, która dawała cień, są sosny, natomiast robakiem, który miał je zjeść, aligator ziejący ogniem. Jak już wspomniano, podczas pożarów ogień zbliżał się do sosen, ale cudownie ich nie spalił, a one stoją tam do dziś. Opatrzność Matki Bożej sprawiła, że San Sebastián de Garabandal pozostało przy życiu. Jednak patrząc na pożary, które miały miejsce w północnej Hiszpanii, możemy dojść do wniosku, że Orędzie z ostrzeżeniem nie zostało w pełni wypełnione. Gdyby zostało wypełnione, kara mogłaby zostać oddalona. Wydaje się, że kara została spełniona na tyle, na ile owo ostrzeżenie miało wpływ na świat.
Zastanówmy się teraz, która sekcja z Księgi Prawa Mojżeszowego pasowałaby najbardziej do pożarów, jakie miały miejsce w tym regionie.
Kpł 26,21-22 – trzecia sekcja odnoszącą się do kary
- 26,21. Jeżeli [nadal] będziecie postępować Mnie na przekór i nie zechcecie Mnie słuchać, ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy:
- 26,22. ześlę na was dzikie zwierzęta, które pożrą wasze dzieci, zniszczą bydło, zmniejszą zaludnienie, tak że wasze drogi opustoszeją.
Powyższe wersety najbardziej odpowiadają sytuacji, z jaką zmagała się Hiszpania podczas pożarów. Mowa w nich o dzikich zwierzętach, które symbolicznie przedstawiają aligatory ziejące ogniem, trawiąc wszystko na swojej drodze, łącznie z ludźmi. Pożary spowodowały, że drogi stały się nieprzejezdne, a obszary wokół były opustoszałe. Widzimy zatem, że Orędzia Matki Bożej nie zostały w pełni wypełnione, co miało swoje konsekwencje nie tylko dla Hiszpanii, ale i dla całego świata. Każdy kraj mógłby znaleźć coś, co odnosi się do jego sytuacji, dlatego kara była widoczna w różnych zakątkach globu. W Hiszpanii były to pożary, a w innych miejscach mogły to być inne żywioły, jak woda.
Warto również przypomnieć o emigracji mieszkańców San Sebastián de Garabandal, która miała swój cel w planie Bożym. Skoro mieszkańcy nie chcieli dobrowolnie głosić ostrzeżenia, zostali niejako „wypluci na siłę”, aby mogli głosić wydarzenia jakie rozegrały się w tym miasteczku po całym świecie. Zauważmy, że trzy wizjonerki wyjechały do Ameryki, natomiast jedna pozostała w Hiszpanii, lecz opuściła San Sebastián de Garabandal. Podobnie Bóg uczynił z synami Izraela, wypędzając ich z kraju, by mogli głosić Słowo Boże na całym świecie. Księga Jonasza właśnie o tym wydarzeniu mówi. To, co miało miejsce w San Sebastián de Garabandal, nie było przypadkiem, lecz częścią Bożego planu, który zakładał, że wezwani do głoszenia orędzia zostaną rozproszeni, by wypełnić misję, którą Bóg im powierzył.
Góra Błogosławieństw
Jak już ustaliliśmy, Góra Błogosławieństw z Księgi Jozuego odnosi się do prawego oka krokodyla. To na tym oku znajdują się sosny, na których Matka Boża objawiła się wraz z Aniołami. W tym świętym miejscu ludzie przynosili różne przedmioty do pocałowania, takie jak różańce, medaliki, obrączki, czy krucyfiksy. Pocałowanie tych przedmiotów przez Matkę Bożą przynosiło błogosławieństwo dla ich posiadaczy. Czasami nie dostrzegamy tych błogosławieństw, gdyż działają one w sposób, który często jest prewencyjny. Gdybyśmy nie mieli tego błogosławieństwa, nasze życie mogłoby potoczyć się w zupełnie w inny sposób, nie uniknęlibyśmy pewnych niepożądanych zdarzeń. Zwykle modlimy się dopiero wtedy, gdy jest już za późno i nie możemy cofnąć pewnych wydarzeń, oskarżając wtedy Boga o to, co się stało.
Warto także wspomnieć o lasku sosnowym Los Pinos, ponieważ rodzaj drzewa w czasie Objawień nie jest przypadkowy. Matka Boża objawia się na krzewach lub drzewach, które mają kolce. Na przykład w Lourdes był to krzew róży, a w Fatimie ostrokrzew. Cierniowy krzew, jak w przypadku San Sebastián de Garabandal, ma swoje głębokie znaczenie. Odnosi się do krzewu, w którym Duch Boży objawił się Mojżeszowi na Górze Synaj. W Księdze Rodzaju czytamy, że Bóg postawił Cheruby z ognistymi mieczami, by broniły dostępu do Drzewa Życia, a ciernisty krzew symbolizuje właśnie Cheruba z mieczem.
Matka Boża jest Drzewem Życia, które objawiło się w kolczastym drzewie — w przypadku San Sebastián de Garabandal jest nim sosna, której szpilki są ostre. Ważne jest również, aby liście drzewa, na którym miało miejsce Objawienie, były zielone przez cały rok, co odnosi się do niezachwianego posłuszeństwa Cheruba wobec Boga. Temat cierniowego krzewu omówimy dokładniej na przykładzie Objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie.
Ostrzeżenie, cud i kara
Ostrzeżenie, cud i kara, o których możemy przeczytać w Piśmie Świętym, mają na celu pomóc człowiekowi zrozumieć, że jego droga grzechu oddala go od Boga, a Jego Prawa są jedynym sposobem, by wrócić na ścieżkę zbawienia. Jednak samo czytanie Pisma Świętego nie ma takiego oddziaływania na człowieka jak przeżycie go w realnym świecie. Objawienia Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal mają szczególne znaczenie w tym kontekście, gdyż Pismo Święte staje się tam Żywym Słowem, pełniąc nie tylko rolę dydaktyczną, ale także wywołując głębokie doświadczenie duchowe. Ostrzeżenie, cud i kara mają swoje odzwierciedlenie w sferze cielesnej i duchowej, przy czym ich głównym celem jest przygotowanie człowieka do spotkania z Bogiem. Napomnienie skierowane do człowieka, obejmujące te trzy etapy, ma go oczyścić z grzechu i przygotować do wielkiego Cudu, który ujawni się w sferze duchowej. Zanim jednak skupimy się na tych trzech etapach, warto przypomnieć, jak wyglądały one w kontekście Objawień Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal. Dwa Orędzia przekazane przez Matkę Bożą zawierały ostrzeżenia skierowane do ludzkości, nawołujące do zmiany postępowania. Były one podobne do ostrzeżenia Jonasza, który głosił Niniwitom, że jeśli nie nawrócą się i nie będą pokutować, spotka ich kara. Następnie, po ostrzeżeniu, nastąpił cud — znak od Boga, który miał potwierdzić prawdziwość Jego słów i wytworzyć autorytet Boga, zwłaszcza wśród niewierzących. Ci, którzy prawdziwie wierzą w Boga, nie potrzebują cudów, gdyż już kierują swoje życie zgodnie z Jego wytycznymi. Jednak dla innych, cud miał być okazją do nawrócenia. Przykładem małego „cudu” było ukazanie się Postaci Bożych na języku Conchity (Rys. 18), co miało umocnić wiarę w moc Bożą. Małym „cudzikiem”, jak zwykło się o nim mówić, było ukazanie się Postaci Bożych na języku Conchity. Gdyby jednak pierwsze dwa etapy napomnienia – ostrzeżenie i cud – zawiodły, kolejnym i ostatecznym etapem byłaby kara, mająca na celu nawrócenie najtwardszych serc. Wszystkie te napomnienia, które mają wymiar cielesny, mają nas przygotować na ostateczny Cud, którym będzie zobaczenie Boga oczami duszy, podczas sądu ostatecznego. Objawienia Matki Bożej stanowią próbę dotarcia do serca człowieka, aby zmienił swoje postępowanie i uniknął kary związanej z wiecznym potępieniem. Skoro Objawienia Matki Bożej mają unaocznić nam ostrzeżenie, cud i karę z perspektywy człowieka, to karą, która nam zagraża, jest piekielny ogień. W ostatnich latach byliśmy świadkami ogromnych pożarów, zwłaszcza na wybrzeżach północnej Hiszpanii, gdzie znajdują się masywy górskie przypominające krokodyle i aligatory. Choć ogień trawił okoliczne tereny, San Sebastián de Garabandal pozostało nietknięte. To znak, że tam, gdzie obecna była Matka Boża, nikt nie ucierpiał.
Odmawianie Różańca stało się środkiem ochrony, który uchronił San Sebastián de Garabandal przed „aligatorami ziejącymi ogniem”. To jedno z ważnych przesłań płynących z Objawień – moc modlitwy może ochronić przed zagrożeniami i nawrócić serca. Wracając do ognia, warto zaznaczyć, że Matka Boża ukazała się w San Sebastián de Garabandal jako Matka Boża z Góry Karmel, trzymając w prawej ręce szkaplerz karmelitański. Przypomnijmy, że podobny wizerunek Matki Bożej, trzymającej szkaplerz karmelitański, pojawił się nad grotą Eliasza, którego atrybutem jest ogień — symbol oczyszczającej mocy Bożej. W kontekście Objawień w San Sebastián de Garabandal, ogień nie jest tylko obrazem zniszczenia, ale również oczyszczenia, które ma na celu przygotowanie ludzi na spotkanie z Bogiem. Przyjrzyjmy się teraz, co na temat kary mówiły same widzące z San Sebastián de Garabandal.
Fragment wywiadu z Mari Loli z 18 października 1982 roku:
- Czy może pani powiedzieć, że to co pani widziała, było Uciskiem lub Karą?
- Nie, nie wiem dokładnie.
- Czy nie widziała pani ognia?
- Ogień, tak. Ludzie biegli w kierunku wody, lecz nic nie gasiło ognia. Nigdy nie widziałam ludzi w ogniu, lecz uciekających przed nim.

Widzimy, że słowa wypowiedziane przez Mari Loli w 1982 roku znajdują odzwierciedlenie w wydarzeniach, które miały miejsce w ostatnich latach na północy Hiszpanii. Mowa tu o ogromnych pożarach, które były niemal nie do opanowania. Obrazy, które podczas Objawień widziała Mari Loli, były więc proroctwem odnoszącym się do kary, która miała nadejść, jeżeli Orędzie Matki Bożej nie zostało by wypełnione.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że Matka Boża komunikowała się z widzącymi, ukazując im obrazy, które mogły wpłynąć na ich późniejsze postrzeganie wydarzeń i interpretację. Do tego dochodziły sugestie ze strony osób trzecich, w tym także duchownych, którzy mieli swoje własne poglądy na temat Objawień, a ich obecność w życiu dziewczynek mogła na nie wpływać. Dodatkowo, trzeba pamiętać, że niektóre osoby z Kościoła starały się zdyskredytować Objawienia, manipulując zeznaniami i stosując szantaż.
Do dziś Objawienia w San Sebastián de Garabandal nie zostały w pełni rzetelnie zbadane ani zatwierdzone, a ich interpretacja pozostaje otwarta. Wszystkie te czynniki przyczyniły się do powstania pewnego chaosu informacyjnego. Jednak opierając się na Piśmie Świętym oraz relacjach widzących, jesteśmy w stanie dojść do prawdy i zrozumieć głęboki sens Orędzi Matki Bożej.
Fragment wywiadu udzielonego przez Jacintę.
- „ Czy może nam pani powiedzieć, jakie będzie to Ostrzeżenie?
- Ostrzeżenie będzie czymś, co zostanie najpierw zobaczone w powietrzu, wszędzie na świecie i natychmiast przeniesione do wnętrza duszy. Nie potrwa długo, ale będzie się wydawać, że trwa to bardzo długo z powodu jego oddziaływania na nas. Będzie dla dobra naszych dusz, abyśmy zobaczyli w nas samych, w naszych sumieniach… dobro i zło, jakie popełniliśmy. Odczujemy wtedy wielką miłość do naszych niebieskich rodziców do Boga, naszego Ojca i Maryi, naszej Matki i poprosimy o przebaczenie za wszystkie zniewagi.
- Czy Ostrzeżenie odczują wszyscy, niezależnie od wierzeń?
- Ostrzeżenie będzie dla wszystkich, ponieważ Bóg pragnie naszego zbawienia. Ostrzeżenie ma za cel zbliżyć nas do Niego i powiększyć naszą wiarę. W związku z tym trzeba się przygotować na ten dzień. Nie należy jednak oczekiwać go ze strachem, ponieważ Bóg nie zsyła niczego, aby tylko przerazić, lecz robi to z powodu sprawiedliwości i miłości oraz dla dobra wszystkich Swoich dzieci, aby cieszyły się wiecznym szczęściem i nie potępiły się.”
Z wypowiedzi Jacinty możemy wywnioskować, że mówi ona o karze, która, jak już wspomniano, pełni rolę ostrzeżenia. To, co miałoby się pojawić najpierw w powietrzu, mogłoby być jakimś zjawiskiem wywołanym przez siły natury, takim jak wielkie pożary, które miały miejsce w Hiszpanii, lub innym wydarzeniem w kosmosie, dostrzegalnym przez wszystkich mieszkańców ziemi. Zjawiska te nie miałyby na celu zabicie człowieka, lecz wywołanie w nim uczucia lęku przed śmiercią, co skłoniłoby dusze ku Bogu.
Przypomnijmy historię Kaina, który po zabiciu Abla, zląkł się, że będzie prześladowany i zabity. Bóg jednak zapewnił go, że nie pozwoli nikomu go skrzywdzić. Strach Kaina przed utratą życia spowodował, że zwrócił się ku Bogu. Wszelkie kataklizmy, które wywołują w nas lęk przed śmiercią, mają podobne oddziaływanie – pociągają ludzi ku Bogu i stając się wezwaniem do nawrócenia.
Natomiast ostateczną szansą na zwrócenie się ku Bogu jest lęk wywołany przez śmierć w ostatnich chwilach naszego życia. Jeśli w tym momencie człowiek nie nawróci się, ujrzy wielki Cud, którym jest patrzenie na Boga po śmierci cielesnej. Zobaczenie Boga oczami duszy sprawi, że każdy uwierzy, lecz dla wielu będzie już za późno na nawrócenie. Bóg zsyła na nas lęk z miłości do swoich dzieci, by nie potępiły się na wieczność. Podczas Objawień w Fatimie usłyszeliśmy, że Bóg ukarze ludzkość, zsyłając na Kościół prześladowania. Jeśli Bóg dopuszcza takie kary, oznacza to, że Kościół jest bliski upadku z powodu grzechu i niewiary. Prześladowania kapłanów mają na celu wywołanie w nich lęku, który skłoni ich z powrotem ku Bogu. Obserwując wydarzenia, które obecnie mają miejsce w Kościele, widzimy jednak, że kierujący Kościołem starają się uniknąć cierpienia i prześladowań, a zamiast tego stawiają Kościół w zgodzie ze światem, czyniąc go coraz bardziej podobnym do tego świata.
Cierpienie Kościoła nie ma polegać na przelewaniu krwi, ale na staraniach, by wprowadzić ludzi na drogę uświęcenia. To wymaga porzucenia wygód i ciężkiej pracy na rzecz Boga. Kara Boża to walka o każdą duszę, ponieważ nawet Kain, który zabił, pozostaje cenny w oczach Bożych. To ukazuje, jak wielką miłością Bóg obdarza swoje dzieci. Niemniej jednak, nikt, kto nie przyswoi sobie nauki kierowania się w życiu dobrem, nie może wejść do Królestwa Bożego. Jeśli Kain się nie nawrócił, z pewnością zginął, a to dotyczy każdego z nas.
Ostrzeżenie, cud i kara to etapy, które, zależnie od stanu naszej duszy, mają przygotować nas na Wielki Cud – zmartwychwstanie i zobaczenie Boga na własne oczy. Dla jednych ostrzeżenie i cud mogą stać się punktem zwrotnym w życiu, podczas gdy dla innych nawet kara wywołująca lęk przed śmiercią może okazać się nieskuteczna. Nie jest wykluczone, że istnieje jeszcze czwarty etap ostrzeżenia, związany z tzw. „oświetleniem sumień”. Byłby to ostatni szczebel na drabinie wszelkich ostrzeżeń. Podczas tego oświetlenia sumień dusza zobaczy swoje grzechy oraz dobro, którego nie uczyniła, co ma ją zmotywować do poprawy. Zastanówmy się teraz nad wielkim Cudem, który czeka na każdego człowieka. W San Sebastián de Garabandal byliśmy świadkami tzw. „małego cudu”. Prawdopodobnie określenie to pochodzi od słów Conchity, która, dowiedziawszy się od Matki Bożej, czym ma być cud, określiła go jako „trochę maławy”. Cud miał polegać na ukazaniu się na jej języku Postaci Bożych w formie Eucharystii. Choć nazywany małym, ten cud ma swoje głębokie odzwierciedlenie w Wielkim Cudzie. W Eucharystii obecny jest Bóg, a zatem prawdziwym, ostatecznym Cudem będzie zobaczenie Boga na własne oczy po zmartwychwstaniu. Istnieje wiele wypowiedzi, które potwierdzają to. Przykładem może być ojciec Pio, który mówił, że dla niektórych, gdy zobaczą Cud, będzie już za późno. Przed Majestatem Bożym każdy uwierzy w Boga, ponieważ zobaczymy Go na własne oczy. Jednak nawrócenie duszy, gdy jest w ciele, jest trudniejsze. Łatwo jest uwierzyć, gdy widzi się Boga, ale wtedy dusza jest słaba. Gdy tylko nie będzie przy niej Boga, znowu zgrzeszy. Im bliżej Boga jesteśmy w ciele, nie widząc Go, tym silniejsza będzie nasza dusza. Ponadto, stając przed Bogiem, musimy Mu pokazać nasze pełne ręce zasług. Od tego będzie zależeć nasz status w Niebie. Czas, w którym staniemy przed Majestatem Bożym, odnosi się do Księgi Hioba, na którą Bóg przez Objawienia w San Sebastián de Garabandal chce zwrócić naszą uwagę. Gdy Hiob ujrzał Boga na własne oczy, jego wcześniejsze zwątpienie w dobro Boga zniknęło. Sam widok Boga sprawił, że Hiob zrozumiał swój błąd, poczuł żal i przeprosił Go za swoją niewiarę. Ważne jest, że Hiob nie dowiedział się, dlaczego został poddany takiej próbie. Po prostu zaakceptował, że była ona dla jego dobra. Wracając do Conchity, Jezus powiedział jej, że będzie dużo cierpieć, ponieważ nikt jej nie uwierzy, a ona sama może zwątpić. Dodał, że wybrał ją dla jej uświęcenia i na chwałę Boga. Widzimy więc, że to, co spotkało Hioba, miało go uświęcić oraz przynieść chwałę Bogu. Hiob został wybrany przez Boga, aby inni dzięki jego doświadczeniu mogli się uświęcić i aby chwała Boża wzrastała wśród ludzi. Ważne jest, abyśmy tak jak Hiob stojąc przed Obliczem Boga, uznali Go, prosili o przebaczenie i z pokorą przyjęli nasze doświadczenia.
Hi 42,5-6
- 42,5. „Dotąd Cię znałem ze słyszenia,
obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, - 42,6. stąd odwołuję, co powiedziałem,
kajam się w prochu i w popiele”.
W chwili gdy będziemy stali przed Obliczem Boga uznanie naszego grzechu oraz żal jest konieczny. Jeśli dusza człowieka stojąc przed Bogiem nie uzna Boga oraz swojego grzechu, będzie to znaczyło o jej przegniciu, bo która dusza widząc Boga, mogłaby stawiać się ponad Niego. Jednak z Objawień Boga Ojca, których doświadczyła siostra Eugenia Ravasio możemy się dowiedzieć, że istnieją dusze, które po śmierci stojąc przed Obliczem Bożym nie chcą wyznać swojego grzechu ani znać Boga i wtedy takie dusze idą na potępienie. Widzimy zatem, że grzech może przejść z ciała człowieka infekując duszę. W San Sebastián de Garabandal Matka Boża zwróciła uwagę na największego wroga człowieka – system komunistyczny. Nie chodzi tu jednak o komunizm z czasów Stalina, ale o współczesny, który wielu nazywa lewactwem. Jest to system całkowicie ateistyczny, w którym człowiek oddaje się pożądliwościom ciała i podąża za tym, co mu podpowiada Szatan. W takim świecie nie ma miejsca na Boga, na zmartwychwstanie, ani na nadzieję. Liczy się tylko „tu i teraz”, materializm i przyjemność chwili.
Z tego systemu wywodzi się wszelki grzech łącznie z aborcją, która sprawia, że człowiek jest nie jako wolny od wszelkich cierpień związanych z wychowywaniem dzieci. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że właśnie takie dusze stojąc przed Bogiem mogą odmuwić Jego miłości. Wróćmy jeszcze do wypowiedzi Matki Bożej na temat Cudu. „W chwili, kiedy ludzie zobaczą Cud, wszyscy mają wyzdrowieć”. Przykładowo, jeśli ktoś za życia ziemskiego był niewidomy, otrzyma nowe oczy. Pokrywa się to z relacjami ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Wielu z nich twierdzi, że po śmierci odzyskiwało wzrok, słuch, czy kończyny.
Fragment wywiadu z Conchitą:
- „ Co Matka Boża mówiła o chorych w dniu Cudu? Kiedy powiedziała: «Chorzy zostaną uzdrowieni», czy rozumiała przez to również ludzi chorych umysłowo, duchowo, z zaburzeniami osobowości?
- Dziewica wypowiedziała następujące słowa: «Chorzy zostaną uzdrowieni, a grzesznicy nawrócą się».”
(..) - „ Joey Lomangino otrzymał obietnicę «nowych oczu» w dniu Cudu. Oznacza to oczy duchowe czy fizyczne?
- Dziewica powiedziała, że w dniu Cudu zobaczy na nowo. Zrozumiałam, że będzie normalnie widział.
Warto w tym miejscu jeszcze raz przytoczyć fragment z Księgi Hioba, w którym Hiob, po ujrzeniu Boga na własne oczy, doświadcza głębokiego żalu.
Hi 42,1-6
- 42,1.Hiob na to odpowiedział Panu, i rzekł:
- 42,2. „Wiem, że Ty wszystko możesz,
co zamyślasz, potrafisz uczynić. - 42,3. Kto przesłania zamiar nierozumnie?
O rzeczach wzniosłych mówiłem.
To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem. - 42,4. Posłuchaj, proszę. Pozwól mi mówić!
Chcę spytać. Racz odpowiedzieć! - 42,5. Dotąd Cię znałem ze słyszenia,
obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, - 42,6. stąd odwołuję, co powiedziałem,
kajam się w prochu i w popiele”.
Będąc w ciele, możemy usłyszeć Głos Boga, ale nie mamy możliwości Jego bezpośredniego ujrzenia. W kontekście powyższych wersetów, zakładając, że nie jest to opis snu czy mistycznego widzenia, jak miało to miejsce w przypadku widzących z San Sebastián de Garabandal, Hiob doświadczył rozmowy z Bogiem po swojej śmierci. To po śmierci, po ujrzeniu Bożego Oblicza, Hiob odczuwa głęboką skruchę i nawrócenie. Ujrzenie Boga możliwe jest jedynie oczami duszy, które wówczas dostrzegają rzeczywistość duchową w pełni.
Matka Boża mówi również, że „na Cud nie należy czekać, gdyż przyjdzie znienacka”. W istocie, śmierć jest tym nieoczekiwanym momentem, który dotknie każdego człowieka. W tym kontekście, Cud, który ma ujawnić się przed wszystkimi, również przyjdzie nagle, w chwili, której się nie spodziewamy. Matka Boża podkreśla, że to Bóg dokona tego Cudu. Człowiek nie jest w stanie sam siebie wskrzesić ani przywrócić sobie pełni życia. Tylko Bóg posiada moc, by to uczynić, a Cud zmartwychwstania jest Jego dziełem, nie naszą własną siłą.
Fragment wywiadu z Conchitą:
- „ Czy wie pani może, że Jezus, Maryja, Józef albo Anioł, dokonają po części tego Cudu?
- Wiem, że to Bóg uczyni Cud. Dziewica powiedziała mi o tym i to mogę powiedzieć.”
Jeśli chodzi o Cud, warto tutaj przytoczyć pewną historię związaną z księdzem Luisem Maria Andreu, gdyż jak się zaraz przekonamy, stał się on żywym słowem pokazującym nam pewien dogmat z Pisma Świętego, mówiący, że żaden człowiek nie może oglądać Oblicza Boga i pozostać przy życiu. Ksiądz Andreu, klęcząc na kamienistej drodze obok widzących podczas Objawienia Matki Bożej, nagle ujrzał coś, co wywarło na nim tak ogromne wrażenie, że w uniesieniu zawołał: „Cud, cud, cud!”. Kilka godzin później zmarł, mając na twarzy wyraz niewypowiedzianego szczęścia. Ksiądz Andreu był młody i w pełni sił, więc jego niespodziewana śmierć wywołała wśród świadków wielkie zdziwienie. Wracając teraz do naszego dogmatu, ksiądz Andreu musiał zobaczyć oblicze Boga lub coś z Jego Oblicza, dlatego umarł. Chodzi o to, że Oblicze Boga ma moc wypalania grzechu, a ponieważ ludzkie ciało jest grzeszne, spojrzenie na Boga w Jego pełnej chwale sprawiłoby, że żadne ciało nie mogłoby się ostać. Po śmierci księdza Andreu, Matka Boża powiedziała, że zostanie on zabrany do nieba w ciele. Należy jednak podkreślić, że nie chodziło o ciało fizyczne, lecz o obraz ciała w wymiarze duchowym. Po kilku latach postanowiono otworzyć grób księdza Andreu, gdzie stwierdzono, że jego ciało uległo rozkładowi. W grobie znajdował się tylko jego szkielet, i dla niektórych był to dowód na fałszywość Objawień w San Sebastián de Garabandal. Wszakże, gdyby ksiądz Andreu rzeczywiście miał zostać zabrany z ciałem, jak to bywa w przypadku świętych, jego ciało nie uległoby rozkładowi. Pamiętajmy jednak, że ksiądz Andreu nie odgrywa tutaj roli Świętego, ale grzesznika, dlatego jego ciało musiało ulec rozkładowi pomimo tego , że zbawił się we własnym ciele i został Świętym. Ciało księdza musiało ulec rozkładowi, gdyż w ten sposób na jego ciele został nam zobrazowany ów dogmat, o który mówimy. Zapewne wszyscy obecni podczas Objawienia Matki Bożej chcieli Ją zobaczyć, a ksiądz Andreu był osobą na której zostało nam zaprezentowane, dlaczego nie może do tego dojść. Bóg nie pragnie śmierci człowieka, lecz chce, by człowiek, póki żyje, mógł osiągnąć świętość i zbawienie. Przejdźmy teraz do Oblicza Matki Bożej. Dziewczynki mówiły, że podczas Objawień Matka Boża nie patrzyła im prosto w oczy, ale miała lekko podniesioną głowę patrząc przed siebie w dal. Dziewczynki zadały nawet pytanie, dlaczego nie patrzy się na nie, na co Matka Boża powiedziała, że patrzy na wszystkie swoje dzieci. Widzimy zatem, że patrzenie na oblicze Matki Bożej nie miało działania wypalającego grzech, ale miał Jej wzrok. Zauważmy, że już samo patrzenie na Oblicze Boga ma moc wypalania grzechu, ponieważ Jego Świętość jest zbyt wielka, by grzeszne ciało mogło to znieść. Jeśli patrzenie na Oblicze Boga ma taką moc, możemy domniemać, że Oblicze Boga jest skryte w Matce Bożej, która jest Świątynią Bożą, a sam Bóg patrzy przez Jej oczy. Warto również zwrócić uwagę na miejsce, w którym miały miejsce Objawienia. Jak już wcześniej wspomniano, świerkowy lasek, w którym Matka Boża ukazała się dziewczynkom, symbolizuje Raj, natomiast kamienista droga prowadząca do Raju znajduje się na tym świecie. Zatem gdy dziewczynki widziały Matkę Bożą w lasku świerkowym, zapewne patrzyła im prosto w oczy, natomiast jeśli Objawienia miały miejsce na kamienistej drodze, w tak zwanym „kwadracie”, Matka Boża patrzyła przed siebie w dal. To właśnie w „kwadracie”, Bóg poprzez Matkę Bożą spojrzał prosto w oczy księdzu Andreu, co sprawiło, że po kilku godzinach zmarł. Przejdźmy teraz do postaci ojca Pio, który również miał doświadczyć wielkiego Cudu, jednak zanim on się wydarzył, ojciec Pio zmarł. Conchita była niezmiernie przejęta, gdyż przecież ojciec Pio miał zobaczyć Cud, co zapowiedziała jej Matka Boża. Widzimy, że widzące nie wiedzą czym ma być Cud, myślą, że to będzie coś dostrzegalnego na tym świecie. Gdy Conchita rozmawiała z pewnym bratem , który był przy ojcu Pio w ostatnich jego godzinach, ten wyznał mu, że widział wielki Cud przed śmiercią. Ojciec Pio zobaczył Matkę Bożą przed swoją śmiercią, a tym samym Cud uczyniony przez Boga, Świątynię Bożą z której spogląda Bóg. Na potwierdzenie tego, w 1962 roku ojciec Pio wysłał do dziewczynek list, z którego wynika, że widział się z Matką Bożą:
„Drogie dziewczynki! O dziewiątej rano Najświętsza Dziewica przekazała mi, że mówi do was to: „Ach, błogosławione córki z San Sebastián de Garabandal! Obiecuję wam, że będę z wami do końca czasów, a wy ze mną przy końcu świata. A potem zjednoczone ze mną w chwale raju”. Wysyłam wam kopię różańca świętego z Fatimy, który Matka Boża nakazała mi wam przesłać. Różaniec ten został podyktowany przez Najświętszą Dziewicę i musi być rozszerzany dla zbawienia grzeszników i zachowania ludzkości od najgorszych kar, jakie grożą ze strony dobrego Boga. Daję wam tylko jedną radę: módlcie się i namawiajcie do modlitwy, bo dla świata lada chwila zacznie się zatracenie. Nie wierzycie w siebie ani w wasze dialogi z Białą Panią… Uwierzycie, gdy będzie już za późno.”
Przypomnijmy również jedną z wypowiedzi Matki Bożej, która odnosi się do wielkiego Cudu – stwierdziła Ona, że Cud zostanie dokonany przez Boga. Jak dobrze wiemy, Bóg stworzył Ewę z żebra Adama, kształtując Ją własnymi rękoma, co stanowiło wielki Cud stworzenia. Matka Boża jest natomiast nową Ewą – pełną łaski, która przynosi światu zbawienie. Zatem ci, którzy dostrzegają dzieło Boga w Matce Bożej, widzą w Niej nie tylko Ją samą, ale także samego Boga i Jego wielki Cud.
Warto dodać, że ci, którzy uwierzą, iż Bóg jest obecny w Matce Bożej, tak jak jest to w przypadku Jezusa, i którzy przyjmą Jego naukę, mają szansę na osiągnięcie świętości. To ci, którzy żyją zgodnie z Bożym nauczaniem, zostaną obdarzeni łaską doświadczania tej bliskości już za życia. Przykładem mogą być ojciec Pio i ksiądz Andreu, którzy doświadczyli tego niezwykłego Cudu – widzieli Matkę Bożą. Ojciec Pio był Świętym, dlatego mógł patrzeć prosto w oczy Matki Bożej bez obawy, w pełni oczyszczony i gotowy na spotkanie z Bożą obecnością. Natomiast ci, którzy nie oczyścili się w pełni w trakcie swojego życia, zobaczą Boga w całej Jego chwale dopiero po śmierci – i będzie to prawdziwy Cud. Jednak w tym momencie będzie już za późno, by budować swoją wiarę lub nawrócić się od grzechu, ponieważ każdy, kto stanie przed Majestatem Bożym, natychmiast uwierzy i poczuje żal za swoje grzechy, wtedy jednak dusza nie będzie miała zasługi. Warto jednak zauważyć, że istnieją wyjątki od tej zasady. Człowiek, który przez całe swoje życie był przesiąknięty ideologiami negującymi istnienie Boga, które stawiają człowieka w centrum wszystkiego, może po śmierci, stojąc przed Majestatem Bożym, odmówić uznania Go i żalu za swoje grzechy. Grzech sam w sobie nie przechodzi do świata duchowego, ale wzorce myślenia, które przez życie człowieka zostały ukształtowane, mogą za nim podążyć. Dziś, jednym z największych zagrożeń dla ludzkich dusz jest szerzący się na całym świecie współczesny komunizm, który neguje Boga i promuje ideologie, które zniekształcają prawdziwą duchowość. Hiob, kiedy stanął przed Majestatem Bożym, ujrzał Boga na własne oczy i natychmiast uwierzył. Żałował za swoje wcześniejsze wątpliwości, które podważały dobro Boga. Nie potrzebował żadnej odpowiedzi, dlaczego spotkały go te trudności – ujrzał w pełni wielkość Boga i Jego dzieła. Z kolei dusze, które są zanurzone we współczesnych ideologiach, mogą spotykając Boga, trwać w negacji, powielając swoje dotychczasowe ścieżki myślenia i odmawiając uznania Boga Prawdziwego. Takie dusze, jak ostrzega Objawienie Boga Ojca dla siostry Eugenii Ravasio, idą na potępienie, ponieważ ich serca są zamknięte na prawdę i miłość Bożą. Wróćmy na chwilę do tematu ostrzeżenia, cudu i kary, podsumowując go w kilku zdaniach. Te trzy elementy – ostrzeżenie, cud i kara – w sferze materialnej mają swoje odzwierciedlenie w sferze duchowej, co zostało nam ukazane za sprawą Objawień Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal. Orędzie, które otrzymaliśmy przez pośrednictwo Matki Bożej, zawiera słowa ostrzeżenia skierowane do grzeszników i nawołuje do nawrócenia oraz do życia w cnotach. Odpowiednikiem ostrzeżenia w duchowej sferze jest tzw. „oświecenie sumień”, które stanowi duchowe ostrzeżenie dla duszy. Podczas tego „oświecenia”, dusza ma szansę zobaczyć wszelkie zło, którego się dopuściła, oraz dobro, którego nie uczyniła. Jeśli chodzi o cud, w materialnej postaci było nim ukazanie się Boga pod postacią Eucharystii na języku Conchity, natomiast jego duchowym odpowiednikiem będzie zobaczenie Boga na własne oczy po zmartwychwstaniu. W kwestii kary, w aspekcie materialnym, były nią ogromne pożary, które wybuchły w północnej Hiszpanii, trudne do opanowania. Te pożary stanowią symbol kary piekielnej, która czeka na dusze potępione, które odrzuciły Bożą miłość.
Księga Hioba a San Sebastián de Garabandal
Jak już wcześniej wspomnieliśmy, Objawienia Matki Bożej w San Sebastián de Garabandal mają głęboki związek z Księgą Hioba. Zapewne z powodu trudności w jej interpretacji, a trzeba przyznać, że jest ona jedną z najbardziej wymagających lektur w całym Starym Testamencie, Objawienia w San Sebastián de Garabandal mają nam pomóc ją lepiej zrozumieć. Zanim jednak przejdziemy do szczegółowego porównania Objawień w San Sebastián de Garabandal z naukami zawartymi w Księdze Hioba, warto w kilku słowach przybliżyć jej główną tematykę. Hiob był człowiekiem bogatym, cieszącym się szacunkiem wśród ludzi i mającym liczną rodzinę. Jego życie było pełne powodzenia, a jego mądrość i prawość sprawiały, że wielu szukało u niego porady. Hiob był wierny Bogu we wszystkim, co robił, przestrzegając Jego Prawa, a za to Bóg obdarzał go błogosławieństwem we wszystkich jego przedsięwzięciach.
Błogosławieństwo Boże, o którym mowa w Księdze Hioba, ma głębokie korzenie w tradycji biblijnej, szczególnie w Księdze Kapłańskiej, oraz w wydarzeniach związanych z górami Garizim i Ebal w Ziemi Obiecanej. To właśnie tam, pomiędzy tymi górami, zostało odnowione przymierze między Bogiem a ludem Izraela. Przymierze to zawiera zasady dotyczące błogosławieństw i przekleństw: jeśli synowie Izraela będą przestrzegać Prawa Bożego, Bóg obdarzy ich błogosławieństwem, natomiast jeśli złamią to Prawo, spadnie na nich Boże przekleństwo. Wróćmy teraz do Księgi Hioba. Kiedy Szatan powrócił do Nieba po swojej wędrówce po ziemi, Bóg zapytał go, czy zwrócił uwagę na Hioba, wskazując go jako człowieka prawego i wiernego Bogu. Szatan odpowiedział, potwierdzając, że Hiob jest rzeczywiście wierny, ale zauważył, że jego prawość i oddanie Bogu wynikają głównie z licznych błogosławieństw, którymi Bóg obdarzył go przez całe życie. Wówczas, za zgodą Boga, Hiob zostaje wystawiony na próbę przez Szatana – Bóg pozwala, by wszystkie błogosławieństwa, które dotąd otrzymywał, zostały mu odebrane.
Z dnia na dzień Hiob traci cały swój majątek i potomstwo, a mimo to nie traci wiary w Boga. W obliczu tragedii Hiob tłumaczy sobie te wydarzenia słowami: „Skoro przyjąłem dobro od Boga, to dlaczego nie miałbym przyjąć także zła?” oraz „przyszedłem na świat nagi i nagi z niego odejdę”. Pomimo cierpienia, Hiob nie zwraca się przeciw Bogu, zachowując wiarę i ufność w Jego plan. Szatanowi nie udało się złamać wiary Hioba, dlatego tym razem, ponownie za zgodą Boga, Hiob zostaje poddany kolejnej próbie – tym razem ma stracić zdrowie. Szatan twierdzi, że Hiob wyprze się Boga, gdyż człowiek jest gotów oddać wszystko, by ratować swoje życie. W odpowiedzi na te zarzuty Hiob zostaje dotknięty trądem złośliwym, co zmusza go do wycofania się z życia społecznego. W wyniku tej choroby traci szacunek i posłuch wśród ludzi.
Zaczynają go wytykać palcami, a nikt nie chce uwierzyć, że przekleństwo spadło na niego bez powodu. Ludzie są przekonani, że Hiob musiał dopuścić się grzechu, który sprowadził na niego tak wielkie cierpienie. W oczach społeczności staje się on synonimem winy, a jego cierpienie jest postrzegane jako kara za coś, czego nie ujawniono. Warto dodać, że osoby cierpiące na trąd musiały odizolować się od społeczności i udać się na odosobnienie, co oznaczało, że Hiob stracił nie tylko zdrowie, ale i szacunek wśród ludzi. Jako chory, zmuszony do życia z dala od innych, stał się obiektem odrzucenia.
Pewnego dnia, siedząc na gnojowisku i drapiąc się skorupą, Hiob zostaje odwiedzony przez swoich przyjaciół. Zobaczywszy jego niedolę, przez siedem dni i nocy nie odzywają się do niego ani słowem, w milczeniu dzieląc jego cierpienie. Po tym czasie, nie mogąc już wytrzymać, Hiob wybucha, wyrażając swoje pretensje wobec Boga, zadając pytania o sens swojego cierpienia. W tym momencie rozpoczyna się dialog między Hiobem a jego przyjaciółmi, którzy, znając przymierze zawarte przy górze, które określa błogosławieństwa i przekleństwa, próbują przekonać Hioba, że musi on ukrywać jakiś grzech, który sprowadził na niego przekleństwa Góry Ebal. Hiob, mimo iż sumiennie przestrzegał Praw Bożych, nie potrafi zrozumieć, dlaczego spotyka go taka kara. Wkrótce zaczyna głośno wątpić w sprawiedliwość i dobroć Boga. Jego przyjaciele, widząc to, oskarżają go o bluźnierstwo.
Po tej rozmowie Hiob zostaje sam ze swoimi wątpliwościami. W dalszej części Księgi Hioba widzimy go przed Obliczem Boga, którego Hiob ma teraz szansę zobaczyć i usłyszeć. Bóg tłumaczy mu złożoność stworzonego świata, zadając Hiobowi szereg retorycznych pytań. Skoro Bóg stworzył tak skomplikowany świat, którego człowiek nie jest w stanie pojąć w pełni, jak Hiob, w swojej ograniczonej ludzkiej mądrości, może zrozumieć Boże zamiary i wytykać Mu błędy?
Słuchając słów Boga i stojąc w Jego obecności, Hiob uznaje rację Bożą i wyznaje żal za swoje wcześniejsze słowa. Po tym wszystkim Bóg przywraca Hiobowi to, co zostało mu zabrane, a także oddaje mu utracone lata życia, obdarzając go jeszcze większymi błogosławieństwami. Podczas Objawień Matki Bożej stajemy się jakby świadkami niezwykłego spektaklu o tematyce biblijnej, w którym wersety Pisma Świętego ożywają stając się Żywym Słowem. Dzięki temu łatwiej nam zrozumieć głębię niektórych zagadnień i zacząć stosować je w codziennym życiu. W tym spektaklu główną rolę odgrywa Bóg, obecny w Matce Bożej, oraz widzące, które pełnią rolę pośredniczek między Matką Bożą a ludźmi, na wzór Mojżesza. Same widzące stają się także Żywym Słowem, odnoszącym się do pewnych postaci biblijnych.
Jezus Chrystus był najdoskonalszym przykładem Żywego Słowa, które było odzwierciedleniem niemal całego Pisma Świętego. Podobnie jak On, widzące poświęcają całe swoje życie, aby odegrać te wyjątkowe role, które nie są przypadkowe, lecz wynikają z nadprzyrodzonego powołania. To poświęcenie jest darem od Świętych, którzy w jakiś sposób ponownie pojawili się na tym świecie, by prowadzić ludzkość ku zbawieniu. Wspomnieliśmy już o księdzu Luisie Marii Andreu oraz Ojcu Pio, którzy pomogli nam zrozumieć, czym jest wielki Cud, o którym mówiła Matka Boża w San Sebastián de Garabandal. Warto dodać, że wszystkie widzące w pewnym sensie odgrywają rolę Hioba, dzięki czemu ich cierpienie staje się łatwiejsze do zniesienia. Przyjrzyjmy się zatem sylwetkom widzących, zaczynając od Conchity González.
Conchita była jedną z czterech widzących w San Sebastián de Garabandal, a w czasie Objawień miała zaledwie 12 lat. Wychowywała się praktycznie bez ojca, który zmarł przedwcześnie, a później straciła także jednego z braci. W początkowych dniach Objawień Matka Conchity nie wierzyła, że jej córce rzeczywiście ukazuje się Anioł czy Matka Boża. Rodzina Conchity żyła skromnie, nie mając wielkiego majątku, którym mógłby się poszczycić Hiob.
Przytoczmy teraz fragment z pamiętnika Conchity, w którym zapisała słowa Jezusa podczas lokucji w 1966 roku:
„Pamiętnik Conchity” str. 204, 1966: On [Jezus] odpowiedział … „Chcę ci powiedzieć, Conchita, że zanim nastąpi cud, bardzo ucierpisz, bo niewielu ludzi uwierzy. Twoja własna rodzina uwierzy, że ty oszukałaś ich. To ja chcę tego wszystkiego, jak już wam powiedziałem, dla waszego uświęcenia i aby świat mógł zastosować się do przesłania. Chcę wam doradzić, że pozostała część waszego życia będzie ciągłym cierpieniem. Nie lękajcie się. W swoim cierpieniu znajdziecie Mnie, a także Maryję, którą bardzo kochacie… Będę z każdym, kto za mnie cierpi ”.
Jezus zapowiada Conchicie, że będzie bardzo cierpieć z powodu niewiary ludzi w jej słowa, co jest tożsame z doświadczeniami Hioba, któremu nikt nie chciał wierzyć. Z powyższej notatki możemy wnioskować, że to Jezus zgadza się na cierpienie Conchity i pozostałych widzących, aby uświęcić ich samych oraz tych, którzy dzięki ich pośrednictwu się uświęcą. To doświadczenie przypomina sytuację Hioba, który również został poddany próbie przez Boga, próbie, która miała na celu jego uświęcenie. Jego cierpienie, zapisane w Piśmie Świętym, stało się nauką dla innych, mającą prowadzić ludzi do uświęcenia.
Widzimy więc, że zarówno Hiob, jak i widzące pełnią rolę jakby „aktorów” w Bożym planie, na których przedstawione zostają sprawy Bożego Królestwa. Hiob został poddany próbie wiary, która musiała być na tyle mocna, aby nie doszło do powtórzenia sytuacji z Raju, gdzie Szatan złamał wiarę Adama i Ewy. Choć Hiob został zaatakowany przez Szatana, jego wiara była o wiele silniejsza niż wiara naszych prarodziców. Jego cierpienie, jak i cierpienie widzących, ma głęboki sens w Bożym planie, którego celem jest nie tylko ich uświęcenie, ale także uświęcenie innych ludzi przez ich przykład i ofiarę. Wróćmy teraz do naszego porównania. Conchita, podobnie jak Hiob, straciła część swojej rodziny, a początkowo nikt nie chciał jej wierzyć w to, co widziała, nawet jej matka w pierwszej fazie Objawień. Z kolei w przypadku Hioba jego żona nie dawała wiary jego słowom o nieskazitelności względem Boga. Gdy Hiob zaczyna tracić wszystko, czego nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć, zaczyna wątpić w dobroć Boga.
Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Bóg zsyła na dobrego człowieka, jakim Hiob siebie uważał, tak ogromne cierpienie i przekleństwa. Hiob nie rozumie, dlaczego nikt, nawet jego żona, nie chce uwierzyć, że nie popełnił żadnego grzechu. Zastanawia się, dlaczego wszyscy się od niego odwrócili i teraz wytykają go palcami. Cierpienie Hioba staje się dla niego nie tylko wewnętrzną próbą wiary, ale również pytaniem o sprawiedliwość i sens Bożych decyzji w obliczu ludzkiego cierpienia. Z widzącymi z San Sebastián de Garabandal dzieje się dokładnie to, co miało miejsce z Hiobem. Z biegiem czasu Conchita zaczyna wątpić w dobroć Boga, zastanawiając się, jak Bóg mógł zesłać takie cierpienie na dobrą dziewczynkę, jaką była w trakcie Objawień. Nikt nie chce jej wierzyć, że widziała Anioły i Matkę Bożą. W odpowiedzi na te wydarzenia powołana zostaje specjalna komisja kościelna, która bada Objawienia i prowadzi z Conchitą dialog, podobnie jak w przypadku Hioba i jego znajomych. W obu przypadkach druga strona stara się udowodnić dziewczynkom oraz Hiobowi ich winę.
Warto zauważyć, że w przypadku Hioba to Szatan wciela się w jego znajomych, próbując złamać jego wiarę. W przypadku widzących, rolę tę przejmuje komisja kościelna, która w końcu łamie wiarę dziewczynek, zmuszając je do podpisania dokumentu, w którym przyznają, że Objawienia były mistyfikacją. Kilka lat później, widzące zdementowały te podpisane oświadczenia, jednak informacja ta nie dotarła szeroko do opinii publicznej.
Przytoczmy teraz rozmowę Conchity z jej matką przełożoną, która miała miejsce w czasach, kiedy chciała wstąpić do zakonu.
- Conchita: „Jeśli to prawda [z tą Matką Bożą, to cierpię], że się źle zachowałam, wypierając się i nie postępując wspaniałomyślnie. A jeśli to nieprawda… to [cierpię] z powodu wszystkiego. Skoro to, co nam się przydarzyło, gdy byłyśmy małymi i dobrymi dziewczynkami, nie jest nadprzyrodzone i Bóg pozwolił, by się stało, z wszystkimi tego konsekwencjami, to nie potrafię już wierzyć, że Bóg jest dobry… Moja matka i bracia nigdy nie będą w stanie uwierzyć.”
MATKA NIEVES: „Przedstawiam ci trzy hipotezy:
1. Jeżeli wszystko było twoim oszustwem, to Bóg jest dobry, bo mimo wszystko przebacza ci.
2. Jeżeli to naturalne zjawiska, Bóg dalej jest dobry, bo to jak choroba, której Bóg nie chce, ale musi dopuścić, i On cię ochroni.
3. Jeśli to coś nadprzyrodzonego, Bóg jest niesamowicie dobry.” - Conchita.: „Pierwszych dwóch przypadków nie rozumiem, bo myśmy nie zaczynały tego żadnym kłamstwem i mogę zapewnić, że nie wchodziłyśmy w zmowę.”
- M.Nieves.: „A w dalszym rozwoju wypadków?”
- Conchita.: „Było tak samo, jak na początku. To nieprawda, że robiłyśmy próby. Jak można tak pomyśleć?”
- M.Nieves: „A więc jest dla ciebie jasne, że nie stało się to z waszej inicjatywy?
- Conchita.: „Nie wiem, jak to się stało, nie jest to dla mnie jasne – wiem tylko, że nie przygotowałyśmy tego.”
Jak widzimy, Conchita zwątpiła w dobroć Boga, podobnie jak Hiob. Księga Hioba oparta jest na historii Adama i Ewy, których wiara w Boga została wystawiona na próbę przez Szatana po raz pierwszy. Spróbujmy zatem zinterpretować Księgę Hioba, opierając się na Objawieniach w San Sebastián de Garabandal. Hiob był bogaty, ale mimo to prawy – przestrzegał Prawa Bożego i pomagał potrzebującym w biedzie. Zwykle bogactwo idzie w parze z grzechem, dlatego było ono dla Hioba ogromną próbą, która miała wykazać, czy nauczył się rozróżniać dobro od zła.
Bogactwo, którym obdarza Bóg, jest jedną z największych prób, które zazwyczaj kończą się fiaskiem. W przypadku Hioba, kiedy zrozumiał naukę rozróżniania dobra od zła, został poddany próbie wiary. Na jednej szali znalazła się wiara w dobroć Boga, natomiast na drugiej – dobra doczesne i posłuch wśród ludzi. Hiob, posiadając wiele, miał także wiele do stracenia, a będąc mocno związanym z tym światem, jego próba była niezwykle trudna. Przypomnijmy, że takiej samej próbie wiary został poddany Jezus. Po tym, jak nauczył się rozróżniać dobro od zła, został wyprowadzony na pustynię, gdzie przez czterdzieści dni był poddawany próbie Szatana, którą przeszedł pomyślnie. Od tego momentu mógł pracować dla chwały Boga, ponieważ okazał się godny zbawienia. Zwróćmy uwagę, że Jezus nie posiadał bogactwa i dlatego został wyprowadzony na pustynię, gdzie brakuje wszystkiego. Po jednej stronie szali znalazły się jedynie pragnienie i głód – rzeczy, które najbardziej doskwierają na pustyni.
Nie jest zatem powiedziane, że próba wiary będzie przebiegać w ten sam sposób u wszystkich ludzi. Szatan próbuje odebrać to, do czego człowiek jest najbardziej przywiązany do tego świata. Posiadając jednak mało, łatwiej jest przejść taką próbę. Samo głoszenie Ewangelii również stanowi próbę wiary – jest to praca dla Boga, której poddawani są najczęściej kapłani. Wydaje się, że w dzisiejszych czasach wszyscy kapłani Kościoła Katolickiego stają przed próbą wiary, od której zależą ich dalsze losy.
Bazując na Księdze Hioba, możemy być pewni, że za całe zło, z którym mamy do czynienia wśród kapłanów, odpowiedzialny jest Szatan. Jeśli okaże się, że któryś kapłan nie przeszedł próby, a wszystko wskazuje na to, że takich będzie wielu, nie będzie mógł pracować dla Boga w życiu przyszłym. Jednak ostateczny osąd należy do Boga. Wracając do widzących, dziewczynki pojęły naukę rozróżniania dobra od zła w chwili, kiedy po zerwaniu jabłek, które nie należały do nich, wyznały swój grzech i poczuły głęboki żal. Jest to nawiązanie do Adama i Ewy, którzy w Raju zerwali zakazany owoc. Od tej chwili, tak jak Hiob, dziewczynki zostają poddane próbie wiary przez Szatana. Jak już zostało wspomniane, Szatan odbiera wszystko, z czym człowiek jest związany z tym światem. Im więcej masz, tym próba staje się bardziej dotkliwa. Szatan stara się na wszelkie sposoby zniszczyć wiarę człowieka w dobroć Boga, działając nawet przez kapłanów żyjących w grzechu.
Jedną z najdroższych rzeczy, jaką posiadały na tym świecie widzące z San Sebastián de Garabandal, było wspomnienie Matki Bożej, dlatego Szatan starał się je odebrać. Z czasem wszystkie dziewczynki zaczynają mieć wątpliwości, czy na pewno widziały Matkę Bożą. Zaczynają zapominać Jej wizerunek, co prowadzi do zwątpienia w dobroć Boga, o którym wypowiadała się Conchita w rozmowie z Matką Nieves. Ten moment w ich życiu jest niezwykle ważny, ponieważ ukazuje, jak w chwilach próby wiara może zostać poddana ogromnym wątpliwościom, a człowiek zmaga się z wewnętrznymi obawami i pyta, czy naprawdę był świadkiem czegoś nadprzyrodzonego. Kapłaństwo polega na całkowitym wyrzeczeniu się przywiązań do tego świata i poświęceniu się służbie Bogu. Zastanówmy się, jak Szatan może uderzyć w kapłana. Skoro kapłan z natury nie posiada majątku, Szatan może spróbować go skusić bogactwem, związując go tym samym z dobrami doczesnymi, które odwracają uwagę od poświęcenia się Bogu. Jednak nie tylko bogactwo jest tym, czym Szatan może kusić kapłanów — jego spektrum działań jest znacznie szersze. Skoro kapłan nie ma żony, Szatan może wprowadzić do jego życia kobietę, aby złamać jego śluby czystości.
W kontekście Kościoła katolickiego, Szatan może działać także przez kapłanów, którzy pozostają w grzechu, siejąc zgorszenie i wprowadzając wątpliwości wśród wiernych, co może prowadzić do oddalenia się od Boga. Warto jednak podkreślić, że Szatan może działać jedynie przez tych, którzy pozostają w grzechu. W przypadku Hioba widzimy, że Szatan działał przez jego znajomych, co sugeruje, że oni również byli w grzechu. Bóg jednak potwierdził, że nie mieli racji, a ich życie zostało ocalone, ponieważ Hiob modlił się za nich.
Matka Boża w wielu swoich Orędziach nawołuje do modlitwy za kapłanów, co jest bezpośrednim nawiązaniem do Księgi Hioba. Kapłan, który zgrzeszył, może zostać uratowany tylko wtedy, gdy ludzie będą się za niego modlić — choć może to być trudne, szczególnie jeśli jego grzechy doprowadziły do zgorszenia innych. Wszystko, co odbiega od postawy Jezusa wobec kapłanów, pochodzi od Szatana. Przypomnijmy, że Jezus nie miał ani majątku, ani żony, a Jego jedynym celem było głoszenie Ewangelii, a więc to, po co się narodził.
Próba wiary kapłanów jest konieczna. Nie wszyscy, którzy wołają „Panie, Panie”, nadają się do służby Bogu. Każdy prawdziwy kapłan Boży musi cechować się najwyższą czystością, umiejętnością rozróżniania dobra od zła oraz, co najważniejsze, wiarą w Boga. W tym kontekście liczba 144 tysięcy staje się zrozumiała. To liczba wybranych, doskonałych sług Bożych. Ta liczba jest skończona, aby wyłonić najlepszych z najlepszych. Kiedy wiemy, że ubiegamy się o jakieś stanowisko wśród tysiąca innych, będziemy się bardziej starać, aby zostać wybranym. Liczba 144 tysięcy to liczba mieszkań w Niebie, o których Jezus wspomina w Ewangelii odnosząc się do kapłanów, którzy poprzez swoje życie i wierność Bogu będą mogli pełnić służbę dla Boga. Próba kapłanów doprowadziła do tego, że cały Kościół Katolicki zaczął podążać drogą, która w wielu aspektach oddaliła się od Boga. Wystarczyło, że Szatan uderzył w władzę Kościoła, który zaczął opływać w luksusach. Przypomnijmy, że to Szatan może dawać bogactwo, by skusić ludzi do przywiązania do dóbr doczesnych. Jednak to wszystko odbywa się w ramach Bożego planu, aby nikt nie mógł później zarzucić kłamstwa w Niebie.
Historia Hioba ukazuje, że jeśli ktoś nauczy się rozróżniać dobro od zła, na pewno będzie poddany próbie wiary, która pozwoli sprawdzić, co tak naprawdę dla niego jest najważniejsze. Teoretycznie można posiadać dobra materialne, ale kluczowe jest, czy ma się do nich przywiązanie. Próba nie dotyczy posiadania majątku, lecz tego, jak ten majątek jest traktowany — czy jest wykorzystywany w służbie dobra, w zgodzie z wolą Bożą, czy staje się przeszkodą na drodze do zbawienia.
Kapłan, który posiada bogactwa, nie jest potępiony tylko z tego powodu. Ważne jest, aby nie stał się zależny od tych dóbr i by nie postawił ich ponad wierności Bogu. Jeśli potrafi je wykorzystywać do dobrych celów i nie pozwala, by stały się źródłem jego przywiązania do tego świata, przejdzie próbę, która w ostatecznym rozrachunku wykaże, co naprawdę jest w jego sercu. W przypadku widzących z San Sebastián de Garabandal, cierpienie Hioba zostało rozdzielone pomiędzy wszystkie dziewczynki, jak gdyby każda z nich była jednym Hiobem. To miało na celu to, by nie zostały obciążone ponad swoje siły. Przykładem może być Mari Dolores Mazón (Mari Loli), która przejęła na siebie chorobę Hioba. Widząca zmarła w 2008 roku na toczeń rumieniowaty, chorobę, która przez wiele lat powodowała ogromne cierpienie. Toczeń, który uszkadzał liczne tkanki i narządy, a szczególnie skórę, przypomina chorobę trądu, którym Szatan dotknął Hioba.
Zarówno Hiob, jak i Mari Loli doświadczyli chorób, które dotykały ich skóry, co jest istotnym elementem ich cierpienia. Ponadto, skoro Mari Loli zmarła na tę chorobę, można przypuszczać, że Hiob również zmarł z powodu swojej choroby, a Boga zobaczył dopiero po śmierci. Właśnie w ten sposób Objawienia pełnią rolę analogii, pomagając nam lepiej zrozumieć trudne i niezrozumiałe zagadnienia związane z Pismem Świętym. Kolejną osobą, przez którą Bóg chciał nam coś pokazać, był Joey Lomangino. W wieku szesnastu lat stracił wzrok i powonienie w wyniku wypadku. Jego historia nawrócenia jest niezwykle poruszająca – po wizycie u ojca Pio, Joey przeszedł głęboką przemianę duchową. Podczas spowiedzi, gdy wstydził się wyznać swoje grzechy, ojciec Pio z ogromną dokładnością zaczął je wymieniać, co wstrząsnęło młodym mężczyzną i skłoniło go do prawdziwego nawrócenia. W późniejszych latach, za sprawą ojca Pio, Joey stał się jednym z największych propagatorów Objawień w San Sebastián de Garabandal.
Z relacji widzących dowiadujemy się, że Matka Boża obiecała Joeyowi nowe oczy w dniu wielkiego Cudu. Przypomnijmy, że Joey pozostał niewidomy aż do swojej śmierci, a jedynym zmysłem, który odzyskał, było powonienie, dzięki interwencji ojca Pio. Bóg, który przemawia przez Matkę Bożą, jest zawsze Prawdomówny. Zatem obietnica dotycząca odzyskania wzroku nie została spełniona za życia Joey’a, co skłania nas do wniosku, że dzień wielkiego Cudu jest związany z dniem zmartwychwstania, kiedy wszyscy staniemy przed obliczem Boga. Wydaje się, że Joey Lomangino odgrywał jeszcze jedną, ważną rolę, mającą na celu ukazanie nam głębszych prawd duchowych. Przypomnijmy, że Objawienia w San Sebastián de Garabandal miały miejsce w symbolicznej scenerii – jakby na górnej szczęce krokodyla, który nie widział, nie czuł, dlatego nie był świadomy obecności ludzi na jego ciele. Warto zaznaczyć, że poruszamy się tutaj w sferze symboliki, a nie dosłownych obrazów.
Joey Lomangino, w tym kontekście, mógłby być postrzegany jako ten „krokodyl”, na którego szczęce objawiła się Matka Boża. Gdy Ojciec Pio uzdrowił jego powonienie, Joey wspominał, że poczuł zapach róż, a jeśli przyjrzymy się miejscu pierwszego Objawienia, możemy zauważyć, że Matka Boża ukazała się niejako niedaleko nozdrzy tego symbolicznego krokodyla. Co więcej Joey nie mógł odzyskać wzroku na tym świecie, gdyż wtedy mogłoby się to „źle skończyć dla ludzi.” przebywających w San Sebastian de Garabandal, skoro Joey symbolizuje krokodyla. Patrząc na osobę Joey Lomangino musimy wyciągać wnioski, które dadzą nam odpowiedź na pewne kwestie związane ze sprawami Bożymi. Joey Lomangino stracił wzrok dopiero, gdy miał szesnaście lat, a do tego czasu był wielkim grzesznikiem. Pewnego dnia, gdy pompował oponę samochodu, ta wybuchła i zmiażdżyła mu czaszkę, czego konsekwencją była utrata wzroku i powonienia. Może to zabrzmi straszliwie, ale tak jak już zostało powiedziane, osoby na których zostały nam zaprezentowane pewne Prawdy, nie są przypadkowe. Dzięki ich poświęceniu możemy się czegoś nauczyć. Krokodyl, na którym znajduje się San Sebastián de Garabandal, w przypadku Joey Lomangino odnosi się do „grzesznego gada” żywiącego się między innymi ludźmi, a przypomnijmy, że Joey był wielkim grzesznikiem. Natomiast objawienie się Matki Bożej na głowie tego krokodyla powoduje, że Jej stopa miażdży mu czaszkę, aby nie mógł uczynić nic złego mieszkańcom San Sebastián de Garabandal ani żadnym pielgrzymom. Rozpatrując Objawienia Matki Bożej, zawsze powinniśmy pamiętać, że kontekst wydarzeń może się zmieniać. Tak jak w sztuce, gdzie ten sam eksponat może zyskać różne znaczenia w różnych dziełach, tak i w Objawieniach różne okoliczności, miejsca czy momenty mogą przekazywać nowe, głębsze przesłanie. Warto więc podchodzić do tych wydarzeń z otwartym sercem, gotowym do odkrywania nowych aspektów, które Bóg pragnie nam objawić. Wróćmy na chwilę do Hioba. Gdy Hiob doświadcza potęgi Boga i zaczyna dostrzegać złożoność stworzonego przez Niego świata, nagle odkrywa swoją własną małość. Hiob zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie pojąć zamiarów Bożych, a wszystko, co dzieje się wokół człowieka, nie jest tak proste, jak się wydaje. Księga Hioba porusza wiele kwestii dotyczących ludzkiego życia, ale w szczególności koncentruje się na roli cierpienia, które ma wiele wymiarów. Zastanówmy się więc, jaka jest rola cierpienia w nauce rozróżniania dobra od zła.
Hiob był szczęśliwym człowiekiem. Miał wszystko, czego można pragnąć: bogactwo, liczną rodzinę, poszanowanie wśród ludzi, mądrość, zdrowie i, przede wszystkim, głęboką wiarę w Boga. Jednak kiedy został poddany próbie wiary, Szatan odebrał mu wszystko. Widzimy, że w przypadku Hioba poruszamy się w skrajnościach. Hiob miał szansę doświadczyć zarówno bogactwa, jak i biedy; wiary i niewiary; zdrowia i choroby; posiadania potomstwa i jego braku; miłości i odrzucenia; spokoju i niepokoju; cierpliwości i braku cierpliwości; radości i bólu; mądrości i głupoty; zaufania i braku zaufania. Lista ta mogłaby się wydłużać. Bóg stworzył człowieka na Swoje podobieństwo, obdarzając go zdolnością rozróżniania dobra od zła. Zatem, kto jest bliżej Boga: Hiob, który był szczęśliwy, czy Hiob, który znalazł się w ogromnym cierpieniu? Pierwszy Hiob miał teoretyczną wiedzę o cierpieniu, natomiast ten drugi praktyczną. Można to porównać do nauki o dysleksji. Jeden człowiek uczy się o niej z książek, a drugi na własnym ciele. Oczywistym jest, że ten, kto doświadczył czegoś osobiście, przyswoi tę wiedzę w sposób głębszy i bardziej prawdziwy. Kiedy ktoś opowiada nam o swoim cierpieniu, nie jesteśmy w stanie zrozumieć go w takim stopniu, jak wtedy, gdy sami go doświadczymy. Ten świat służy nam właśnie do nauki rozróżniania dobra od zła, co nieodłącznie wiąże się z cierpieniem. Choć nikt nie pragnie cierpieć, jest ono niezbędne dla przyswojenia nauki. Nauka teoretyczna daje nam tylko ogólny zarys, ale to nauka przez doświadczenie – na własnym ciele – pozwala nam prawdziwie poczuć i zrozumieć, co to znaczy rozróżniać dobro od zła. Cierpienie może być więc drogą, która prowadzi nas ku większej mądrości i ku pełni życia wiecznego w obecności Boga. Dla lepszego zrozumienia, streścimy to, o czym było mówione powyżej. Hiob pojął naukę rozróżniania dobra i zła. W pierwszych latach swojego życia zaznał dobro, ale gdy zaczynał tracić wszystko, doświadczył również zła, przechodząc jednocześnie przez próbę wiary. Zanim Hiob utracił swoje bogactwa, miał jedynie teoretyczną wiedzę o złu, lecz kiedy zaczął je odczuwać na własnej skórze, zrozumiał je w pełni. Gdy Hiob stracił to, czym obdarzył go Bóg, uznał to za zło, a jego przyjaciół, którzy nie rozumieli tej sytuacji, Bóg zganił, przyznając Hiobowi rację. Jak widać, Hiob uczył się rozróżniania dobra i zła poprzez osobiste doświadczenia, co stanowi głębszą formę nauki.
Dla nas, ludzi, ważniejsze jest poznanie zła, ponieważ prawdziwe szczęście czeka nas w Niebie. Matka Boża mówi widzącym, że w tym świecie nie gwarantuje im szczęścia, ale w przyszłym na pewno. Ojciec Pio wspominał, że Anioły zazdroszczą ludziom dwóch rzeczy: Eucharystii i cierpienia. Eucharystii, ponieważ przyjmujemy w niej samego Boga, a cierpienia, ponieważ nauka przez cierpienie na własnym ciele jest o wiele bardziej efektywna. Cierpienie na ziemi ma wartość wyższą niż szczęście, gdyż w Niebie nie ma możliwości nauki praktycznej o złu. Wydaje się, że czyściec może spełnić taką rolę douczającą.
Odnieśmy teraz Księgę Hioba do Ewangelii o Jezusie Chrystusie, przytaczając przypowieść o bogaczu. Gdy bogaty człowiek przychodzi do Jezusa z pytaniem, co ma uczynić, aby się zbawić, Jezus odpowiada mu, by przestrzegał przykazań Bożych. Na to bogaty człowiek odpowiada, że przestrzegał ich od dzieciństwa, co oznacza, że nauczył się rozróżniać dobro od zła. Bogaty człowiek jest w tym przypadku odzwierciedleniem Hioba, który z dnia na dzień ma stracić wszystko podczas swojej próby wiary.
Jezus jednak mówi bogatemu człowiekowi, by sprzedał wszystko, co ma, i oddał biednym, a następnie podążał za Nim. Bogaty człowiek odchodzi smutny, ponieważ miał wiele posiadłości i nie potrafił dobrowolnie rozstać się z majątkiem, który stawiał ponad Bogiem. W ten sposób nie przeszedł próby wiary – nie chciał zrezygnować z tego, co miał, aby podążyć za Jezusem.
Jezus, zwracając się do swoich uczniów, mówi, jak trudno jest bogatemu zbawić się. W tym świecie lepiej mieć mało, bo wtedy łatwiej przejść przez próbę wiary. Mając mało, nie musimy martwić się o to, że Szatan zabierze nam coś cennego dla nas. Grzesznik, który wyrzeka się grzechu, do którego był przywiązany, pozbywa się tego, co złe, zbawiając się w ten sposób. W tym kontekście łatwiej wyzbyć się grzechu niż majątku.
Tak jak Hiob stracił wszystko, by w pełni doświadczyć, czym jest zło, tak również przypowieść o bogatym człowieku ukazuje, jak trzymanie się rzeczy doczesnych utrudnia przejście próby wiary. W tym sensie, to, co materialne, może stać się przeszkodą w drodze do zbawienia. Powtórzmy to jeszcze raz, aby dobrze zrozumiano tę ważną naukę. Bogaty człowiek jest przywiązany do swojego majątku i tego świata, natomiast grzesznik jest przywiązany do grzechu. Jeśli grzesznik porzuci grzech dla Boga, przejdzie próbę wiary i nauczy się rozróżniać dobro od zła, może wejść do Królestwa Niebieskiego. Z kolei bogaty, jeśli porzuci dla Boga swoje bogactwo, także przejdzie próbę wiary i zrozumie, czym jest prawdziwa wartość, co pozwoli mu również wejść do Królestwa Niebieskiego.
Kto ma łatwiej – grzesznik, który porzuca grzech, czy bogaty, który porzuca swoje bogactwa? Odpowiedź jest oczywista. To ogromne wyzwanie zarówno dla jednego, jak i drugiego, ale chodzi o to, by każdy, kto ma majątek, wykorzystywał go dla Boga, pomagając potrzebującym. Istotne jest tutaj słowo „dla Boga”, ponieważ majątek można wykorzystać w sposób szlachetny, ale także z chęci zdobycia poklasku wśród ludzi lub z innych niecnych motywacji.
Ponadto, majątek bogatego może pochodzić z nieuczciwych źródeł, co automatycznie wyklucza prawdziwą próbę wiary. Taki człowiek musi najpierw nauczyć się rozróżniać dobro od zła, a dopiero wtedy, gdy tego się nie spodziewa, zostanie poddany prawdziwej próbie wiary. Wtedy to, dopiero po przejściu tej próby, może wkroczyć na drogę zbawienia. Gdy Jezus mówi, że łatwiej grzesznikowi wejść do Raju niż bogatemu, ma na myśli siłę więzi, które łączą człowieka z tym światem, a najbardziej zmysłową z tych więzi jest bogactwo. W Piśmie Świętym wielbłąd uznawany jest za zwierzę nieczyste, ponieważ nie ma rozdwojonych raciczek, co symbolizuje grzeszników. Z kolei „ucho igielne” symbolizuje bramę do Raju. W ten sposób Jezus mówi, że łatwiej jest przejść wielbłądowi przez ucho igielne – czyli ogromnemu grzesznikowi – niż bogatemu, którego majątek silnie wiąże go z tym światem.
Bóg stworzył świat jako dobry, ale pełen zarówno dobra, jak i zła, które mają służyć naszej nauce. Łatwo jest wierzyć w dobro Boga, kiedy doświadczamy tylko dobra, lecz gdy zaczynamy doświadczać niedostatku, wątpliwości wobec Bożego dobra stają się nieuniknione. Przykładem może być Hiob, który pomimo swojej wspaniałej wierności, w chwilach próby zwątpił w dobro Boga, podobnie jak bogaty człowiek, który, na prośbę Jezusa aby wyzbył się majątku, odwraca się od Boga, również wątpiąc w Jego dobro.
Jednak w tym wszystkim zawarta jest nauka – zwątpienie w dobro Boga ma swój cel w naszym rozwoju duchowym. W tym kontekście stają się zrozumiałe słowa Jezusa na krzyżu: „Boże, dlaczego Mnie opuściłeś?” To wyraz zwątpienia, które nie oznacza utraty wiary w Boga, ale jest częścią procesu, w którym człowiek staje się zdolny do głębszego zrozumienia rozróżniania dobra od zła.
W Ewangelii Mateusza 19,17 Jezus wyraża wiarę w dobro Boga, ale na krzyżu zwątpił, co ukazuje dwie skrajności, podobnie jak w przypadku Hioba. Wydaje się, że każdy wierzący w Boga będzie musiał przejść przez moment zwątpienia w Jego dobroć, i jest to niezbędny element nauki rozróżniania dobra i zła.
Mt 19,16-30
- 19,16. A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: „nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?”
- 19,17. Odpowiedział mu: „Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania”.
- 19,18. Zapytał Go: „Które?” Jezus odpowiedział: „Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie,
- 19,19. czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!”
- 19,20. Odrzekł Mu młodzieniec: „Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?”
- 19,21. Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!”
- 19,22. Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
- 19,23. Jezus zaś powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego,
- 19,24. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”.
- 19,25. Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: „Któż więc może się zbawić?”
- 19,26. Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe”.
- 19,27. Wtedy Piotr rzekł do Niego: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”
- 19,28. Jezus zaś rzekł do nich: „Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela.
- 19,29. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy.
- 19,30. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.
Kolejną przypowieścią z Ewangelii, która nawiązuje do Księgi Hioba, jest uzdrowienie przez Jezusa chorego z trądu. Jak wiemy z Księgi Hioba, Bóg chciał, aby Szatan poddał Hioba próbie, co wiązało się z cierpieniem. Podobnie w Ewangelii, Bóg posłał swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który chce uzdrowić chorego z trądu, wyprowadzając go z cierpienia. Ważne jest tutaj słowo „chcieć”, które nie tylko wyraża pragnienie, ale także podkreśla Bożą moc i władzę. Wola Boża jest absolutna i pełna mocy – kiedy Bóg „chce”, Jego wola jest niezawodna, a Jego działania w pełni realizują Jego zamysły.
Mk 1,40-45
- 1,40. Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
- 1,41. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony!”.
- 1,42. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.
- 1,43. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił,
- 1,44. mówiąc mu: „Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.
- 1,45. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.